WZYWAM WSZYSTKICH DO SZCZĘŚCIA cz 2- Co to jest szczęście

Wzywam wszystkich do szczęścia

thumb31_8920287

Jak łatwo czasem pomyśleć o kimś, że jest szczęściarzem. Jak często zdarza Ci się myśleć, że po prostu masz pecha, że los Ci nie sprzyja?
Czy rzeczywiście jest tak, że nie mamy wpływu na poziom szczęścia, jaki odczuwamy, że „w życiu piękne są tylko chwile” i to te, które łaskawie ześle nam los?
Psychologowie od jakiegoś czasu zaczęli zajmować się na poważnie tematem szczęścia. Z ich badań wynika, że około 50% tego, co przeżywamy jako szczęście jest uzależnione od naszych genetycznych predyspozycji, temperamentu, stopnia ekstrawertywności, napięcia emocjonalnego.
10% szczęścia warunkują okoliczności, w jakich żyjemy, czyli czynniki geograficzne, demograficzne, wiek, płeć, status społeczny, posiadany zawód i wykonywana praca, dochody, oraz nasza historia osobista. Na szczęście jest jeszcze trzeci czynnik, inaczej ta nieszczęsna większość ludzkości, która nie przyszła na świat w rodzinie pięknych, bogatych, z końskim zdrowiem i 50% procentowym potencjałem bycia szczęśliwym, byłaby skazana na łaskę bądź niełaskę losu.
Naukowcy twierdzą, że około 40% naszego szczęścia jest uzależnione od naszej osobistej, intencjonalnej aktywności. Składają się na nią nie tylko działania, które dają nam satysfakcję, pomagają nawiązywać i utrzymywać bliskie relacje z innymi bądź podtrzymują nasze zdrowie. To również sposób, w jaki myślimy o swoim życiu, to czy doceniamy to, co nas spotyka i otacza.

Tu i teraz
Wbrew pozorom wcale nie łatwo jest żyć w teraźniejszości. Znaczna część z nas większość swego czasu spędza na rozpamiętywaniu tego, co było, bądź planowaniu tego, co ma się wydarzyć. Bycie świadomie w obecnej chwili wymaga dużej uważności i kontaktu ze sobą, odwagi konfrontowania się z tym, co przeżywamy.
Większość ludzi podczas swojego rozwoju doświadczyła, że bycie w kontakcie z tym, co tu i teraz potrafi być bolesne, że autentyczny kontakt ze sobą i z drugim człowiekiem często skutkuje trudnymi do przeżycia emocjami. Ponieważ znaczną część tych doświadczeń przeżywaliśmy będąc dziećmi, wykształciliśmy jedyne możliwe dla nas na tamten czas mechanizmy obronne. Jednym z nich jest właśnie odcinanie się od kontaktu z tym, co przeżywamy na dany moment. Jakkolwiek skuteczny bywa ten mechanizm, ma niestety również swoją drugą stronę, odgradza nas od możliwości pełnego przeżywania szczęścia.

Jako dorośli mamy znacznie większe szanse na wykształcenie takich mechanizmów, które skutecznie pomogą nam radzić sobie z trudnymi sytuacjami, bez konieczności „wyłączania się” z teraźniejszości, a co za tym idzie dadzą nam większą możliwość bycia w kontakcie z tym, co się dzieje. Pozwolą nam więc również na częstsze przeżywanie satysfakcji i szczęścia wypływającego z danej chwili.

Być szczęśliwym czy nie…oto jest pytanie

W gabinetach terapeutycznych można czasem usłyszeć pytanie „Czemu wybierasz bycie nieszczęśliwym?”. Z pozoru paradoksalne, bo kto o zdrowych zmysłach świadomie wybierałby nieszczęście. A jednak, kiedy w trakcie terapii przyglądamy się naszym wyborom, okazuje się, że pozycja nieszczęśnika potrafi dać dość dużo korzyści.
Często jest to jedyna pozycja, z której można sięgnąć po wsparcie, współczucie czy pomoc. Czasem jest to świetna metoda na to, żeby stać się częścią jakiegoś towarzystwa. Spróbuj w gronie żon narzekających notorycznie na swoich mężów, oznajmić, że Twój jest całkiem dobry i generalnie czujesz się szczęśliwa jako żona. Poczucie akceptacji rozwieje się szybciej niż zapach świeżo zaparzonej kawy.
Przyjmowanie postawy i przekonania, że tak po prostu już w życiu jest, bądź, że mamy pecha jest również świetną metodą na unikanie odpowiedzialności za własne życie, czymś, co pozwala nam nie podejmować działań, nie ryzykować, czymś, co chroni nas przed zmianą.
Wzięcie odpowiedzialności za własne szczęście powoduje, że nie można już szukać winnych wokół. To już nie mąż, przyjaciółka, szef, lub ludzie wokół unieszczęśliwiają nas. Wtedy, w dużej mierze, to my unieszczęśliwiamy siebie pozostając w szkodliwych dla nas relacjach, nie walcząc o to, co dla nas ważne, nie dbając o swoje granice. Ta świadomość powoduje, że stajemy przed wyborem, czy zadbać o własne dobro i szczęście czy pozostać w miejscu, które nas rani.

Szczęście czai się tak blisko. Jest ciągle wokół nas tylko trzeba umieć to dostrzec. A Wy? Gdzie dostrzegacie takie małe przyjemności, które zsumowane tworzą życie lepszym?
Jak ćwiczyć szczęście

Nie czekaj na szczęście, Stwórz je.

Można to zrobić na wiele sposobów. Pierwszym, głównym i najważniejszym krokiem jest unikanie negatywnych myśli i zamartwiania się. Myśli mają moc sprawczą, wierzcie lub nie. Tak więc pierwszą rzeczą, jaką należy zrobić w drodze do szczęścia jest skasowanie wszelkiej negatywności. Tak, to trudne, wiem. Konieczne jest wypracowanie w sobie radaru na negatywne myśli i zastępowanie ich pozytywnymi wspomnieniami lub życiem w teraźniejszości. Istnieje mnóstwo technik i rzeczy, które mogą w tym pomóc, jednak najważniejsza jest determinacja, prawdziwa chęć doświadczenia stałego poczucia szczęścia i praca włożona w tworzenie tego stanu.

Najbardziej polecam stworzenie listy cudownych, szczęśliwych momentów z całego życia. Niech będzie ich 50. Kilka razy dziennie patrzcie na nią, czytajcie ją, wybierajcie po jednym z momentów, spróbujcie zamknąć oczy i przez 5 minut czujcie to, co wtedy czuliście. Zacznijcie od 15 sekund. Jeśli akurat macie słabszy okres w życiu, to może okazać się trudne. Tak bardzo uwielbiamy „nacierać się” własnym nieszczęściem… Skończmy z tym. 15 sekund na początek. Potem dłużej, jeśli dacie radę. Im dłużej tym lepiej. Im częściej tym lepiej. To może zmienić całe Wasze życie. Można to robić w autobusie, w metrze i podczas wykonywania wszystkich prostych czynności, które nie wymagają myślenia.

Kolejną opcją jest bycie TU i TERAZ. Myjesz naczynia? Skup się na tym, medytuj nad tym, ciesz się tym, że masz ręce i możesz to robić. Bądź w chwili. To trochę trudniejsze, wyższa szkoła jazdy. Myśli uciekają. Najczęściej do zmartwień. Lub wspomnień, niekoniecznie tych pozytywnych. Lub do planów, zamiarów. Nie pozwól im, zatrzymaj je w chwili.

Jeśli chodzi o „narzędzia”, które mogą nam pomóc w ćwiczeniu szczęścia to powiem Wam dziś o dwóch.

Można zrobić tzw. słoik szczęścia. Chodzi o „założenie” słoika, do którego codziennie pod koniec dnia wrzuca się karteczkę z jedną pozytywną małą rzeczą, która się w tym dniu wydarzyła. To takie całoroczne zobowiązanie. Po roku otwiera się słoik i patrzy się, jak było dobrze. Ja bym go otwierała w chwilach smutku, kiedy już zupełnie nic pozytywnego nie przychodzi nam do głowy. Losowałabym jedną kartkę i wspominałabym uwiecznioną na niej chwilę.

Część nocna to podsumowanie dnia. Robimy ją przed snem. Trzy dobre rzeczy jakie się wydarzyły (to to, co w słoiku szczęścia) i odpowiedź na pytanie co mogłam zrobić lepiej. Np. „mogłam mieć mniej negatywnych myśli”. lub być mniej nerwowa, albo co wywołałao we mnie dziś nerwowość jaka sytuacja lub osoba nie osądzajmy po prostu skupmy sie tylko na sobie i uzdrawiajmy się kołysząc się w szczęściu

Ważne w tym wszystkim jest również unikanie zmartwień. Martwienie się na zapas nic Ci nie daje. Będzie trzeba uporać się z danym problem i tak dopiero w chwili jego przyjścia, więc po co się martwić. Czy jest coś o co powinnaś się martwić w tej konkretnej chwili kiedy to czytasz? Tak naprawdę? Czy może możesz pomartwić się później? Odłóż martwienie się na później, a jak przyjdzie „później”, odłożysz znowu 😀

Działaj, myśl, podejmuj świadome decyzje, ale się nie martw, bo to Cię zabija i tworzy negatywną energię wokół Ciebie. Przyciąga nieszczęścia jak magnes.

You can follow any responses to this entry through the RSS 2.0 feed. You can leave a response, or trackback from your own site.
Leave a Reply

XHTML: You can use these tags: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <s> <strike> <strong>