Wykład 2
Asertywny monolog wewnętrzny
Analizując te elementy monologu wewnętrznego, które szczególnie blokują zachowania asertywne, ma się często wrażenie, jakby jakaś niezwykle chytra i podstępna osoba, specjalnie organizowała człowiekowi przeszkody i uniemożliwiała mu – mimo jego szczerych chęci – bycie sobą. Jak to wyrazili dwaj amerykańscy trenerzy asertywności, Alberti i Emmons, wydaje się, że część umysłu często, pracuje w nadgodzinach, by tylko storpedować asertywność.
Można wyodrębnić pięć zabiegów, za pomocą których nasz monolog wewnętrzny nie pozwala nam być sobą – zachowywać się zgodnie z naszymi pragnieniami. Sposób pierwszy polega na przywołaniu negatywnych zdań na własny temat. Czasem chcesz zrobić coś, na co masz ochotę, ale co jest ryzykowne lub trudne – chcesz przeciwstawić się czyjemuś zdaniu, ujawnić jak bardzo Ci na kimś zależy albo zabrać publicznie głos. Wówczas być może zauważysz, że nieoczekiwanie zaczynasz koncentrować się na tych elementach obrazu Twojej osoby, które mówią o Twoich słabościach, a nie na tych, które dowodzą Twojej siły. Na przykład przyjdzie Ci wtedy do głowy jedno z takich zdań:
-Jestem zbyt nerwowy, aby poradzić sobie z tą sytuacją.
-Jestem za mało pewny siebie.
-Jestem gorsza od innych.
-Jestem natrętna i marudna.
-Nie mam nic ciekawego do powiedzenia.
-Brzydko wyglądam.
-Jestem za słaba.
-Jestem nieatrakcyjny.
-Nie jestem wygadany.
-Jestem niepotrzebna, tylko przeszkadzam innym.
-Jest wiele ważnych książek, których nie przeczytałem.
-Jestem nieśmiały.
Z pewnością były w Twoim życiu sytuacje, z którymi sobie nie poradziłeś, które rozegrałeś nerwowo i z małą pewnością siebie. Ale były też i takie momenty, gdy zdecydowałeś się zrobić to, co chciałeś i udało Ci się.Spośród setek wydarzeń Twego życia, możesz przywołać pozytywne, lub negatywne doświadczenia osobiste. Możesz przypomnieć sobie, jak bardzo jesteś silna, mądra, atrakcyjna, wspaniała lub słaba, głupia, nieciekawa,
do niczego.Jeżeli – nawykowo i wcale nie z powodu Twojego wyboru – w takich sytuacjach przychodzą Ci do głowy negatywne myśli na własny temat, zmniejszają się twoje szanse na asertywne zachowanie.Oznacza to też, że Twój monolog wewnętrzny nie działa konstruktywnie i na Twoją korzyść. Za pomocą przywoływania myśli o słabościach, usiłuje nie dopuścić do tego, aby człowiek był sobą. Sposób drugi polega na przywołaniu w myśli uznawanych norm zachowania muszę…, powinienem…, nie powinienem…, nie wolno mi…), ale sformułowanych w taki sposób, aby zabronić Ci być sobą.Tak więc osoba wahająca się przed podjęciem decyzji o asertywnym zachowaniu, przypomina sobie różne „powinnościowe” zasady, dotyczące zachowania wobec innych osób i interpretuje je tak szeroko, że sprzeciwiają się one asertywnemu rozwiązaniu sytuacji, w której się znajduje. Na przykład:
-Nie wolno robić przykrości innym ludziom.
-Powinienem być zawsze uprzejmy.
-Nie powinienem odmawiać, gdy ktoś grzecznie prosi.
-Nie wolno wynosić się ponad innych.
-Nie wypada mi walczyć o swoje interesy.
-Nie powinienem używać takich wyrażeń jak: nie…, nie chcę…, chcę.., nie życzę sobie…, wymagam…
-Nie wolno denerwować innych osób.
Wszystkie te stwierdzenia wyglądają bardzo moralnie, ale gdyby ktoś je naprawdę zrealizował, groziłoby mu pełne unicestwienie. W każdym zdaniu
zawarta jest godziwa intencja, aby nie krzywdzić innych. Jednak sformułowanie jest tak krańcowe, że dopuszcza, aby w imię interesów innych osób, naruszane były prawa i interesy autora tych przekonań. W istocie maksymy te sugerują, że jeżeli będziesz sobą – zadbasz o siebie, swoje interesy – zrobisz krzywdę Twojemu otoczeniu. Nie jest to prawda.Jeżeli uznamy za nienaganną moralnie myśl, żeby traktować „bliźniego swego jak siebie samego”, uznamy też prawo własne, aby nie tylko przeciwstawiać się krzywdzeniu innych, ale i nie dopuszczać do krzywdzenia siebie. Uwzględniać interesy innych, ale też reprezentować własne.Gdy więc na przykład ktoś zachowuje się wobec Ciebie niegrzecznie i lekceważąco, a Ty wahasz się przed zwróceniem mu uwagi, bo – Nie wolno robić przykrości innym – albo – Muszę być zawsze uprzejma – to znaczy, że nawyki Twojego monologu wewnętrznego służą bardziej reprezentowaniu interesów innych osób nie zaś Twoich. Za pomocą demagogii Twój monolog wewnętrzny odwodzi Cię od bycia sobą Sposób trzeci, to stawianie sobie w myślach pewnych warunków, pod którymi dana osoba gotowa jest do asertywnego zachowania.
Ten zabieg pozwala wahającemu się człowiekowi odwlec moment decyzji. Często jednak warunki są tak sformułowane, że prawdopodobnie nie zostaną spełnione. Pozwala to autorowi wycofać się z asertywnych zamierzeń i nie
stracić twarzy wobec siebie samego. Oto przykłady:
-Zachowam się asertywnie, gdy będę w lepszej formie psychicznej.
-Powiem mu o mojej wściekłości, gdy będę całkowicie spokojny.
-Wyraziłabym otwarcie moje zdanie, gdybym była członkiem prezydium lub prezesem.
-Do trzech razy sztuka. Niech spróbuje mi to zrobić jeszcze dwa razy, a wtedy nic mnie nie powstrzyma i powiem mu to, co myślę.
-Zachowam się asertywnie, gdy będę pewna, że potrafię to zrobić elegancko i błyskotliwie.
-Powiem co myślę, gdy będę miał nieodparte dowody na to, że mam rację.
-Zaprotestowałabym, gdyby chodziło o coś naprawdę ważnego.
Sposób czwarty, bardzo rozpowszechniony, można nazwać katastrofizowaniem.Człowiek wyobraża sobie, co może się wydarzyć, jeśli podejmie próbę
asertywnego zachowania i koncentruje się wyłącznie na pesymistycznych lub wręcz katastroficznych, przesadzonych przewidywaniach. Jest więc w
kontakcie nie z rzeczywistością i swoim zadaniem, ale z katastrofą i własnym przerażeniem. Na przykład:
-Nie powiedzie mi się.
-Wszyscy będą się ze mnie po cichu wyśmiewać.
-On sobie źle o mnie pomyśli.
-On się obrazi i pójdzie sobie.
-Wszyscy odwrócą się ode mnie i już zawsze będę sama.
-Moje zdanie nikogo nie zainteresuje.
-Cokolwiek bym zrobił i tak niczego to nie zmieni.
-Będą patrzeć na mnie z litością.
Prześledźmy teraz na przykładzie pojawianie się opisywanych anty-asertywnych zdań monologu wewnętrznego.Wyobraźmy sobie, że pan Albert, przysłuchując się prowadzonej w większym gronie dyskusji, odczuwa gorący sprzeciw wobec punktu widzenia reprezentowanego przez zabierające głos osoby, wśród których jest wiele znacznie starszych od niego.Pan Albert pragnie jak najszybciej dać wyraz swej opinii, jednak jego chęć wyrażenia siebie wchodzi w konflikt z siłami, nakazującymi mu siedzieć cicho. Siły te wyrazić się mogą przez przywołanie w monologu wewnętrznym odpowiednich treści, blokujących asertywne zachowanie. Pan Albert, wahając się czy zabrać głos, myśli:
-Niestety, nie jestem wygadany. Właściwie… nie jestem tak ważny, aby innych interesowało, co mam do powiedzenia. Przeczytałem dotąd za mało
książek w życiu, inni wiedzą więcej niż ja. Są tu osoby starsze ode mnie, ich zdanie jest ważniejsze niż moje. (Negatywne zdania na własny temat.) Nie należy się wymądrzać. Nie powinienem otwarcie sprzeciwiać się osobom starszym ode mnie. (Ograniczające asertywność normy zachowania.)
Wyobraźmy sobie dalej, że pan Albert jest jednak bardzo poruszony treścią rozmowy i mimo wszystko pragnie się wypowiedzieć. Podnosi rękę, ale
prowadzący dyskusję patrzy akurat w inną stronę. Pan Albert opuszcza rękę i myśli:
-Powiem, jeżeli nikt inny tego nie powie. Poczekam i powiem, oczywiście, o ile ktoś mnie wprost spyta, co o tym myślę. Sam, z własnej inicjatywy,
wystąpię wtedy, gdy będę zupełnie spokojny i nie będę czuł tremy. (Stawianie wygórowanych warunków asertywności).
Aby przygotować się do ewentualnego wystąpienia, pan Albert zaczyna je sobie wyobrażać. Odczuwa jednak coraz większe napięcie. Myśli:
-Jeżeli wypowiedziałbym teraz to co myślę, wszyscy zaczęliby się ze mnie na boku śmiać. Nikt by nie zrozumiał o co mi chodzi i wyszedłbym na głupiego nudziarza. Oni są tak pewni swoich racji, że skompromitowałbym się w ich oczach, gdybym ujawnił swoje zdanie. Od dziś nikt nie chciałby ze
mną rozmawiać. Nigdy więcej by mnie tu nie zaprosili. (Katastrofizowanie.)
Wiele osób wybrałoby w tym momencie nieujawnianie swojego zdania. Pan Albert jest jednak człowiekiem odważnym, poważnie podchodzącym do wymiany opinii. Gdy jeden z dyskutantów podsumowuje: „Widzę, że wszyscy tu mamy podobne zdanie. Jest to chyba tak oczywiste, że nikt poważnie myślący nie może uważać inaczej.” – pan Albert wstaje i mówi lekko drżącym głosem:
-W takim razie ja chciałbym się wypowiedzieć. Słuchałem państwa argumentacji z rosnącym sprzeciwem. Mam całkowicie odmienne zdanie w omawianej sprawie. Nie wiem, czy ktoś poza mną nie zgadza się z waszym stanowiskiem, w każdym razie chcę powiedzieć, że nie wszyscy mamy tu takie same zdania.
Pan Albert siada i następuje bardzo ważny moment. Sam dla siebie skomentuje teraz swoje wystąpienie. Dokonał próby zachowania asertywnego i
może się za to ukarać lub nagrodzić. Wyobraźmy sobie, że pan Albert wybiera samokaranie. Myśli:
-Beznadziejnie wypadłem. Nie wytłumaczyłem dokładnie, o co mi chodzi, nie podałem argumentów. Drżał mi głos. Powiedziałem swoje, byle szybciej
i uciekłem – jestem ostatnim tchórzem i nerwusem.
Samokaranie to piąty sposób, za pomocą którego człowiek może przeciwstawić się swojej asertywności – tym razem możliwej, przyszłej.
Samokaranie po próbie asertywnego zachowania, oznacza koncentrację wyłącznie na negatywnych aspektach swojego działania i jest dobrym sposobem zmniejszenia szansy na powtórną próbę bycia sobą. Ludzie mają bowiem tendencję do powtarzania zachowań, po których spotyka ich nagroda i unikania takich, po których nastąpiła kiedyś kara.
Oto przykłady samokarzących komentarzy:
-Wycofałem się w połowie, nigdy nie potrafię nic zrobić do końca.
-Zawsze muszę coś spieprzyć.
-Nie stać mnie na prawdziwie asertywne zachowanie.
-Jestem do niczego, bo nawet nie potrafiłem się obronić, gdy mnie atakowali. (Ten tekst jest już wyraźnie „kopaniem leżącego” – człowiek, który
przez swoje asertywne zachowanie wdał się w walkę z innymi i ma poczucie przegranej, dodaje jeszcze na końcu „razy” od samego siebie.)
Cała ta samoniszcząca działalność człowieka jest możliwa tylko dzięki temu, że nie jest on w pełni świadomy tego, co do siebie – wewnętrznie – mówi i zwykle zupełnie nieświadomy, jak niekorzystnie to na niego wpływa.
Świadomość jest wielkim atutem rozwojowym człowieka. Będąc świadomymi treści swego monologu wewnętrznego oraz wpływu, jaki wywierają one na nasze zachowanie, możemy zdecydować się wykorzystać ten monolog jako podporę, a nie przeszkodę, w naszym rozwoju. Poprzez”samowychowanie” możemy zmienić sposób, w jaki – z przyzwyczajenia – traktujemy samych siebie. Możemy wprowadzić zmianę w nasze myślowe nawyki, dokonując przekształceń naszych anty-asertywnych tekstów i formułując zdania pro-asertywne, które dodadzą nam siły do bycia sobą.
Zdania pro-asertywne, a więc pomagające w uruchomieniu asertywnych zachowań, powinny opierać się na realistycznym obrazie własnej osoby. Można je tworzyć poprzez:
Koncentrację na pozytywnych doświadczeniach. Na przykład:
-Wiele spraw w życiu mi się powiodło.
Odwołanie się do praw danej osoby jako jednostki ludzkiej. Na przykład:
-Mam prawo do przeżywania gniewu.
Odwołanie się do własności danej osoby jako jednostki. Na przykład:
-Jestem w porządku.
Sformułowanie osobistych wartości. Na przykład:
-Bycie asertywnym jest dla mnie ważną wartością.
Zastąpienie zdań anty-asertywnych zdaniami proasertywnymi wymaga decyzji i własnej pracy każdej osoby.-.znalezienie odpowiedniego zamiennika jest sprawą indywidualną. Na przykład zdanie anty-asertywne:
-Nic nie potrafię zrobić dobrze.
można zamienić na zdanie
-Mam wiele mocnych stron.
Jednak niektóre osoby, za bardziej trafne uznają zdanie
-Mam prawo do popełniania błędów.
albo
-Nie muszę być doskonały.
Podane niżej przykłady zamiany anty-asertywnych tekstów z monologu wewnętrznego pana Alberta na pro-asertywne, stanowić mają ilustrację sposobu postępowania, nie zaś wyczerpujący wykaz odpowiedników.
Zdanie anty-asertywne:
-Nie jestem wygadany.
Zdania pro-asertywne:
-Są osoby, które chętnie słuchają tego, co mam do powiedzenia. (Koncentracja na pozytywnych doświadczeniach.)
-Potrafię mówić przekonująco. (Koncentracja na pozytywnych doświadczeniach – o ile istotnie panu Albertowi zdarzył się kiedyś taki, choćby pojedynczy, przypadek, że wypowiedział się przekonująco.)
-Każdy człowiek ma prawo przedstawić innym swoje własne zdanie, niezależnie od tego czy umie pięknie przemawiać. (Odwołanie się do swoich praw.)
-Wyrażanie moich osobistych przekonań jest dla mnie ważną wartością.
(Sformułowanie wartości.)
Zdanie anty-asertywne:
-Skompromitowałbym się w ich oczach, gdybym ujawnił swoje zdanie.
Zdania pro-asertywne:
-Mam prawo do przedstawiania swojej opinii, niezależnie od tego, czy inni zgadzają się z moim zdaniem czy nie. (Odwołanie się do swoich praw.)
-Jestem w porządku, także wówczas, gdy niektórym osobom się nie podobam.
(Odwołanie się do własności jednostki ludzkiej.)
-Moja szczerość (otwartość, odwaga w wyrażaniu własnego zdania itp.) jest dla mnie ważną wartością. (Sformułowanie wartości.)
-Czynię przysługę obecnym osobom, pozwalając im poznać moja opinię w tej sprawie, niezależnie od tego, czy nasze zdania są zbieżne. (Zdanie to ma charakter „komentarza do rzeczywistości” i trudno je zaklasyfikować. Przede wszystkim występuje tu jednak „sformułowanie wartości”: zdanie to opiera się na założeniu, że wymiana opinii, sama w sobie, jest ważną wartością. Dlatego jeśli przyczyniam się swym działaniem do wymiany opinii w ważnych dla innych kwestiach, „czynię im przysługę”.)
Zdanie anty-asertywne:
-Powiedziałem swoje byle szybciej i uciekłem – jestem ostatnim tchórzem i nerwusem.
Zdania pro-asertywne:
-Wiele mnie to kosztowało ale jednak zrobiłem to. (Koncentracja na pozytywnych doświadczeniach.)
-Jestem odważny – potrafię wyrazić swoje zdanie, nawet gdy się boję. (Koncentracja na pozytywnych doświadczeniach.)
-Mam prawo być niedoskonały. (Odwołanie się do praw.)
-To zupełnie normalne, że jest się zdenerwowanym, gdy robi się coś, czego człowiek się boi. (Odwołanie się do własności jednostki ludzkiej.) Podejmując pracę nad zmianą treści monologu wewnętrznego, trzeba – na wstępie – uwolnić się od samoniszczących bodźców. Służy temu technika stopowania myśli. Stosująca ją osoba, przez dłuższy czas rejestruje treść swojego wewnętrznego monologu i gdy pojawi się myśl negatywna, krzyczy głośno – choć w myślach – stop.Jednak samo zatrzymanie negatywnej myśli nie wystarcza. Powstałą ciszę wewnętrzną należy wypełnić czymś, co będzie człowiekowi sprzyjało. Naj˝lepiej – zdaniem pro-asertywnym. Może to być zdanie dotyczące konkretnego zdania negatywnego, albo zdanie ogólne które w odczuciu ćwiczącej osoby najlepiej pasuje do jej aktualnych problemów. Na przykład:
-Jestem w porządku.
-Mam prawo być sobą.
-Jestem tak samo ważna jak inni ludzie.
-Mam wiele mocnych stron.
Celem osoby ćwiczącej jest zakorzenienie w swojej świadomości pozytywnych tekstów. Może to zrobić przez powtarzanie ich w myślach, w miejsce tekstów samoniszczących. Można też stwarzać sobie specjalnie okazje do pozytywnego myślenia. Pamela Butler, autorka podręcznika asertywności dla kobiet, namawia abyrutynowe, powtarzające się wiele razy w ciągu dnia czynności (mycie zębów czy rąk, picie herbaty, poprawianie makijażu) uczynić sygnałami do przywołania w myślach wybranego zdania.Wspominani wcześniej Alberti i Emmons sugerują, aby pro-asertywne teksty nie tylko powtarzać w myśli ale i czytać, i to wiele razy w ciągu dnia: „Umieść to zdanie na lodówce, na ścianie w łazience, w portfelu lub portmonetce. Regularnie przypominaj sobie, że jesteś pozytywną i wartościową osobą” – piszą. Najbardziej intensywne oddziaływanie proponuje – zafascynowana możliwościami jakie stwarza pozytywne myślenie o sobie – Sondra Ray. Sądzi ona, że im więcej zmysłów zaangażowanych jest w przyjęcie przez nas pozytywnych zdań, tym szybciej i głębiej zostaną one wtopione w świadomość człowieka. Dlatego proponuje, aby codziennie przepisywać swoje pozytywne zdania kilkanaście, a nawet kilkadziesiąt, razy, by nagrać je na taśmę magnetofonową i odtwarzać przy każdej, możliwej okazji (jadąc samochodem, w łóżku przed zaśnięciem itd.), by mówić je do siebie głośno patrząc w lustro, tak aby nie tylko to słyszeć ale i widzieć, by mówić je do kogoś innego, a także słuchać i patrzeć, jak ktoś inny mówi to do nas. Wszystkie te sposoby zmierzają do jednego – przekształcenia nawyków myślowych, które decydują o naszym samopoczuciu i zachowaniu, tak aby przenieść się do szczęśliwszej przestrzeni osobistej, gdzie człowiek jest w porządku, ma wiele mocnych stron, ma prawo do istnienia, jest ważny, zasługuje na miłość.
W tej przestrzeni znacznie łatwiej mu będzie odnosić sukcesy w swoich asertywnych zamierzeniach.Na zakończenie wspomnę jeszcze, w jaki sposób, wykorzystując monolog wewnętrzny, można poradzić sobie z wielkim wrogiem asertywności – utratą nadziei.
Istnieją bowiem sytuacje, w których człowiek tak bardzo i od tak dawna zaplątał się w udawanie, poddał się cudzej władzy albo tak daleko posunął w krzywdzeniu innych, że nie widzi w ogóle punktu, od którego mógłby zacząć zmianę. Ma wrażenie, że przeszłość wymaga od niego jakiejś nieokreślonej konsekwencji lub że zbyt wiele win na nim ciąży i jest już za późno.
Szczęśliwie jednak prawda jest inna. Zachowania asertywne maja pewną wspaniałą własność: można zacząć ich używać w dowolnym momencie. Prawdziwe, bliskie siebie zachowanie jednej osoby, mocno i korzystnie wpływa na inne. Upraszczają się skomplikowane układy między ludźmi. Przez konsekwentne asertywne zachowanie można nauczyć tego innych, gdyż asertywność jest zaraźliwa.
Również osoby przekonane o tym, że zbyt dużo już krzywd wyrządziły innym, aby możliwa była zmiana, mogą się przekonać, że przez podjęcie próby asertywnego zachowania, prawie natychmiast znajdą się w innej relacji z ludźmi i odzyskają szacunek i wiarę w siebie.Mając to wszystko na uwadze, chcę zacytować ostatnie już zdanie pro-asertywne, o którego prawdziwości jestem osobiście głęboko przekonana, a które może pomóc komuś w wydobyciu się z zaplątanej, beznadziejnej – jego zdaniem – sytuacji:
Na asertywność nigdy nie jest za późno!
Wykład 3
Mówienie „nie”
Najczęstszym powodem, dla którego – z poczuciem przymusu – ludzie robią coś, na co nie mają ochoty, są kłopoty z odmawianiem. Niektórzy wolą nie odmawiać, aby nie narazić się na gniew lub utratę sympatii. Są jednak osoby, dla których samo słowo Nie skojarzone jest z takim niepokojem i poczuciem winy, że unikają go, niezależnie od sytuacji. Jeżeli – kontaktując się z drugą osobą – człowiek przez dłuższy czas robi coś, na co nie ma ochoty, doznaje zwykle silnych emocji. Przede wszystkim złości się. Obwinia tę drugą osobę i zaczyna o niej źle myśleć. Może czuć się skrzywdzony. Ma wrażenie, że jego terytorium psychologiczne jest stale naruszane Jeżeli trwa to długo, wystarczyć może w końcu drobne wydarzenie, aby wyzwolić wielki wybuch, nieproporcjonalny do bezpośredniej przyczyny ale odpowiadający sile nagromadzonej złości i żalu.Jeżeli trwa to bardzo długo niewyrażony gniew może zamienić się we wrogość i wtedy człowiek skupia się już nie na obronie siebie ale na sprawieniu drugiej osobie bólu, który ma zrekompensować dotychczasowe własne cierpienia.Nie można więc bezkarnie zrezygnować z siebie.
Dlaczego jednak ludzie godzą się na naruszanie swojego terytorium? Najczęściej dlatego, że chcą utrzymać dobre stosunki z drugą osobą.
Ostatecznie jednak, jeżeli sytuacja taka się powtarza, efektem jest zdecydowane pogorszenie tej relacji. Dzieje się tak nie tylko z powodu: nagromadzenia złości i żalu, ale także dlatego, że nie występuje prawdziwe porozumiewanie się. Jeżeli godzę się robić coś na co nie mam ochoty, nie informując otoczenia o tym, czego naprawdę chcę, wprowadzam ludzi w błąd. Jeśli chcę mieć z ludźmi satysfakcjonujące stosunki, powinnam im jasno przedstawić jak chcę być traktowana.
Oznacza to, że sama biorę odpowiedzialność za kształt moich relacji z otoczeniem – stawiam warunki, przyzwalam, nie zgadzam się, decyduję, wybieram. Podstawą koncepcji zachowań asertywnych jest przekonanie, że człowiek nie tylko ma prawo żyć tak jak chce (o ile nie krzywdzi tym innych), ale też, że jest to możliwe do wykonania i zależy tylko od niego samego.Małe dziecko w drugim i trzecim roku życia, uczy się rozpoznawać granice własnego terytorium. Odkrywa sprawy, na które podstawowy wpływ ma nie ono samo lecz inni. (Chociaż bardzo by się chciało, aby tata nie poszedł do pracy, on pójdzie; chociaż wielką przyjemność sprawia wchodzenie w bucikach do kałuży, mama to skutecznie uniemożliwi itd.) Istnieją jednak sprawy, które zależą wyłącznie od dziecka – czy zje zupę, czy zrobi kupę do nocnika czy w ogóle jej nie zrobi, jak długo będzie płakać itd.
Mówienie przez dziecko Nie, tak częste w tym wieku, stanowi właśnie sposób, w jaki ustala ono granicę między sobą jako osobą, a światem zewnętrznym. Jest to niezwykle ważny okres dla kształtowania się późniejszych postaw asertywnych. Trenując asertywność powtarzamy do pewnego stopnia ten proces – uczymy się mówić Nie.
Asertywna odmowa to stwierdzenie czytelne, bezpośrednie, uczciwe i stanowcze. Powinno się tam znaleźć słowo Nie i jasna informacja o tym jak zamierzamy postąpić. Dobrze jest, gdy odmowa obejmuje też wyjaśnienie – dzięki temu rozmówca może lepiej zrozumieć nasze postępowanie.
Na przykład:
-Nie, nie pójdę dziś z tobą do kina. Zaplanowałam sobie dzisiejsze popołudnie w inny sposób.
-Nie, nie pożyczę ci tej książki, ponieważ nie zwróciłaś mi jeszcze dwóch poprzednich.
-Nie, nie będę na zebraniu, gdyż tę niedzielę spędzam z moja rodziną.
Czasami ludzie obawiają się, że ich odmowa zrozumiana będzie jako sygnał braku sympatii czy chęć odsunięcia się. Aby tego uniknąć, można dodać komentarz podtrzymujący relację. Na przykład:
-Nie, nie pójdę dziś z tobą do kina. Zaplanowałam dzisiejsze popołudnie w inny sposób. Ale z przyjemnością wybiorę się z tobą do kina w przyszłym tygodniu.
Asertywna odmowa nie zawiera pretensji ani usprawiedliwień. Osoby mające kłopot z odmawianiem, czują się zwykle nie w porządku wobec drugiej osoby. Albo więc szukają przebaczenia – stąd przepraszanie, usprawiedliwianie, albo próbują dowieść, że to partner jest nie w porządku skoro zgłasza prośbę, której trzeba odmówić – stąd pretensje. Częstą formą nieasertywnej odmowy jest połączenie tych dwóch postaw.
Na przykład:
-Niestety, przepraszam, ale naprawdę chyba nie dam rady przyjść na to zebranie. (Nieostateczna forma odmowy – może zachęcić rozmówcę do namawiania.) Obiecałam synowi wycieczkę do ZOO, już czwarty tydzień to przekładam, no naprawdę, nie mogę. Tym bardziej, że on ostatnio taki nerwowy, znów się moczy do łóżka, już nie wiem co robić. Poza tym mąż mnie nie puści, wścieknie się jak coś powiem o zebraniu. (Nadmierne usprawiedliwianie, argumentowanie.) To nie jest w porządku zawiadamiać kogoś tak w ostatniej chwili. To się przecież nie pierwszy raz zdarza. Wszyscy w naszym zespole mają weekendy wolne, tylko mnie się zawsze obarcza dodatkowymi obowiązkami. Nie wolno tak ludzi wykorzystywać. (Pretensja, wykazanie, że to inni są nie w porządku.) Ta nieasertywna odmowa jest dobrym przykładem stosowanego często sposobu odmawiania -przez argumentowanie”.Odmawiający chce przekonać rozmówcę, że ma prawo do odmowy. Zrzuca z siebie odpowiedzialność za nią, nie wybiera ale jest zmuszony, musi, nie może itd. Postawiony w roli sędziego partner, jest najczęściej sędzią stronniczym, bowiem pragnie, by jego prośba została spełniona – przedstawianie argumentów traktuje jak zaproszenie do dyskusji. Tak więc ten sposób odmawiania powoduje zwykle długie nalegania i roztrząsania czy odmawiający na pewno i naprawdę nie może spełnić prośby. (- Do ZOO można pójść po obiedzie. Zadzwonię do twojego męża i poproszę go, aby cię puścił… itd.)
Według koncepcji zachowań asertywnych najlepszym argumentem jest odwołanie się do siebie, do swoich osobistych preferencji (wolę, chcę, wybieram, jest dla mnie ważne) lub postanowień (mam zamiar, postanowiłem, zdecydowałem).
Osoba odmawiająca informuje partnera o swoich zamierzeniach i wyjaśnia mu swoje motywy.
-Jest dla mnie ważne, aby spędzić ten czas z rodziną. Postanowiłam iść z moim synem do ZOO. Nie prosi o pozwolenie, nie usprawiedliwia się, nie tłumaczy.Bywa, że ktoś przez dłuższy czas doświadcza podobnych sytuacji, w których robi coś, na co nie ma ochoty i chce wreszcie odmówić. Oczekiwanie
Niech już poproszą, to odmówię, może spowodować taki wzrost napięcia, że sytuacja może wymknąć się spod kontroli. Zamiast odmawiać, można wówczas uprzedzić partnera o postanowieniu zmiany zachowania, co jest o tyle łatwiejsze od bezpośredniej odmowy, że można wybrać czas, miejsce, a nawet zaplanować dokładnie, co chce się powiedzieć. Na przykład:
-Chciałam cię uprzedzić, że postanowiłam w soboty i niedziele nie podejmować żadnych zadań pozadomowych i w związku z tym nie będę uczestniczyć w zebraniach, o ile będą organizowane w tych dniach.
-Chcę cię uprzedzić, że postanowiłam od dzisiaj nie pożyczać nikomu moich książek.Obie formy odmawiania – zarówno odmowa bezpośrednia jak i uprzedzenie – należą do większej puli zachowań, za pomocą których informujemy świat o tym, co lubimy a czego nie, jak chcemy być traktowani przez innych, jakie relacje między ludźmi najbardziej nas satysfakcjonują.Każdy człowiek jest inny, jeżeli więc chcemy mieć takie stosunki z otoczeniem, które będą dla nas źródłem radości i przyjemności, zadbajmy o to, by udostępnić ludziom prawdziwa wiedzę na nasz temat.
Są oczywiście sytuacje, w których człowiek robi coś, na co nie ma ochoty ale wcale nie pragnie tego zmienić. Każdy ma prawo do zachowań asertywnych ale ma też prawo działać nieasertywnie. Istotne jest tylko, aby robiąc coś, na co nie ma ochoty, człowiek wybierał ten sposób zachowania ze względu na istotne dla siebie wartości, decydował się na ten wybór – nie zaś czuł się zmuszony, poddany presji otoczenia i bezradny z tego powodu, że nie umie się obronić.
Wykład 4
Obrona swoich praw poza sferą osobistą
Człowiek ma takie samo prawo do bycia sobą w kontaktach osobistych jak i w innych – bardziej oficjalnych, społecznych. Także i w tych sytuacjach ma prawo być traktowany w sposób, który nie narusza jego godności osobistej. Ma prawo domagać się takiego traktowania.Problemy z obroną własnych praw poza sferą osobistą wynikać mogą, między innymi, z powodu braku świadomości swoich praw, a także z powodu koncentrowania się nie na zadaniu do wykonania, tylko na partnerze, relacji między osobami czy na sobie.
Brak świadomości swoich praw sprawia, że niektórzy ludzie, przekraczając drzwi urzędu a nawet kawiarni lub sklepu, czują się jak na obcym terytorium. Dzieje się tak dlatego, że w takich miejscach jak urzędy, sklepy, punkty usługowe, restauracje, kina, teatry, kawiarnie, a więc w miejscach wymiany usług społecznych, dla wielu osób nie jest jasne czyją własnością – w sensie psychologicznym – jest owo miejsce.
Są to bowiem miejsca, w których stykają się dwie grupy ludzi – ci, którzy przychodzą, z tymi, którzy tam są przez cały czas swojej pracy. Czasami interesy obu grup są sprzeczne. Każda z nich może więc dążyć do podporządkowania sobie całego terytorium, zmuszając członków drugiej grupy do obrony swoich praw.Pracownicy, chroniąc swoje prawa, dążą do narzucenia ich na całym terytorium wymiany społecznej. Na przykład urzędniczka poleca całej kolejce interesantów stać w ciszy, grożąc, że inaczej nikogo nie załatwi. Zaś interesanci, którzy chcą w jak najdogodniejszy sposób załatwić swoje sprawy, często naruszają możliwości adaptacyjne pracowników. Na przykład kilka osób poucza ekspedientkę, żeby szybciej wykonywała swoją pracę, przeszkadzając jej złośliwymi uwagami.Oczywiście obie grupy mają prawo do obrony swoich praw, w ramach swojego terytorium. Dlatego też istotne jest zdanie sobie sprawy, że obie grupy – i ci, którzy tam pracują, i ci którzy przychodzą – znajdując się w miejscu wymiany usług społecznych – są u siebie.
We wszystkich sytuacjach – nie tylko w sferze kontaktów osobistych – człowiek ma prawo do sprawiedliwego traktowania. Jeżeli dokonuje jakiejś transakcji, ma prawo stworzyć sobie warunki umożliwiające dokonanie wyboru – na przykład dokładne obejrzenie i przymierzenie kilku par spodni. Ma prawo do szczegółowej informacji w sprawach bezpośrednio go dotyczących – może na przykład zażądać od lekarza dokładnego wyjaśnienia objawów swojej choroby i podjętego leczenia.
Ma prawo dokonać wyboru zgodnie ze swoim interesem – na przykład nie zdecydować się w ogóle na zakup, bo wszystkie buty uważa za zbyt drogie. Ma prawo być zadowolony lub niezadowolony ze sposobu w jaki jest traktowany i ma prawo dać temu wyraz, wykorzystując chroniące go zasady – na przykład odwołać się do kierownika, złożyć zażalenie itd. Ważne jest, aby w danej sytuacji człowiek miał jasną świadomość co stanowi jego prawo, a co może uzyskać jedynie dzięki dobrej woli pracowników danego miejsca.Jeżeli przychodzimy do przychodni w godzinach pracy lekarza i spotykamy się z odmową przyjęcia, wówczas możemy użyć różnych środków nacisku, aby nasze słuszne żądanie dotyczące opieki lekarskiej zostało jak najrychlej spełnione. Jeżeli jednak zgłaszamy się poza godzinami pracy, powinniśmy przyjąć, że choć mamy prawo prosić, musimy też uznać prawo przychodni do odmowy. Wiele osób nie różnicuje w ogóle tych dwóch sytuacji i „będąc w prawach”, pokornie prosi a jednocześnie reaguje poczuciem krzywdy na uprawnioną odmowę.
Koncepcja asertywności – wbrew powierzchownym opiniom – nie daje przepisów na to, jak najefektywniej realizować swoje interesy w sytuacjach, gdy ktoś nam coś utrudnia. Asertywność to pomysł na to, jak wykorzystać w pełni swoje prawa ale tylko do granicy, za którą rozciągają się prawa innych osób. Zamiast koncentrować się na zadaniu, często koncentrujemy się na partnerze, na relacji między osobami lub na sobie. To drugi powód kłopotów z obroną własnych praw w sytuacjach, w których dochodzi do wymiany usług społecznych.
Sytuacje te służą zaspokajaniu różnych życiowych potrzeb obywateli. Ludzie przebywają w miejscach wymiany usług społecznych, aby załatwić jakieś swoje sprawy – kupić masło, zjeść obiad, wezwać hydraulika, wyleczyć ząb, dostać paszport – i osiągnięcie tego celu stanowi właśnie ich zadanie.
Jeżeli jednak człowiek koncentruje się nie na realizacji swojego interesu ale na relacji z pracownikiem albo na sobie, wówczas może mieć kłopot z obroną swoich praw. Mówiąc inaczej – jest wysoce prawdopodobne, że podejmie działania nierozsądne z punktu widzenia realizacji własnego interesu w danej sytuacji.
Wyobraźmy sobie, że taksówkarz żąda od klienta zawyżonej opłaty za
kurs. Jeżeli klient nie jest skoncentrowany na właściwym dla tej sytuacji zadaniu (szybko dostać się w określone miejsce, uregulować rzeczywiste zobowiąznia finansowe wobec kierowcy) ale na relacji z taksówkarzem,wówczas może oddać się różnym rozważaniom.Może wyobrazić sobie, że taksówkarz traktuje go jak osobę łatwa do wykorzystania czy oszukania i poczuć się tym dotknięty. Może wyobrazić sobie, że jeżeli wskaże taksówkarzowi błąd i pozbawi go dodatkowego zarobku, wówczas taksówkarz zacznie się złościć i uzna klienta za człowieka małostkowego, któremu nadmiernie zależy na pieniądzach; uzna klienta za kogoś z niższych warstw społecznych, człowieka, który nie umie się elegancko zachować w taksówce lub takiego, którego nie stać na jeżdżenie taksówkami. Efektem tych – uruchomionych przez osobiste lub społeczne kompleksy – wyobrażeń będzie zapewne doznanie obawy, niepewności, niepokoju. Człowiek skoncentrowany na relacji z taksówkarzem – aby nie okazać się w jego oczach tym, kim nie chce być – zachowa się więc nieskutecznie: wybuchnie złością i zrobi awanturę taksówkarzowi lub da się oszukać i bez protestu zapłaci zawyżoną sumę. W tej samej sytuacji naturalną, asertywną reakcją osoby skoncentrowanej na zadaniu byłoby sprostować spokojnie ale stanowczo zrobiony przez taksówkarza błąd, zapłacić prawidłową sumę i zająć się swoimi sprawami.
Osobom, które chcą ćwiczyć asertywne zachowanie w podobnych sytuacjach, proponuję wykorzystanie następujących wskazówek:
Rozpoznaj w danej sytuacji swoje prawa, pamiętając, że masz również prawo do przedstawienia próśb.
Skorzystaj ze swoich praw, koncentrując się wyłącznie na zadaniu, jakim jest realizacja celu, dla którego znalazłeś się w tej sytuacji.
Nie naruszaj praw innych osób.
Zachowuj się łagodnie ale stanowczo.
Wykład 5
Inicjatywa w kontaktach towarzyskich
Inicjowanie kontaktów towarzyskich to sytuacja, która szczególnie łatwo uruchamia wyobrażenia i obawy związane z negatywnym obrazem własnej osoby i kompleksami społecznymi. Osoby, które mają kłopot z nawiązaniem rozmowy z nieznajomym, z reguły nie koncentrują się na celu, dla którego pragną tej rozmowy ale na własnych wyobrażeniach o tym, co nieznajomy człowiek o nich pomyśli.
Część osób sądzi, że „życie towarzyskie” stanowi jakąś wyszukaną sztukę, dostępną jedynie wybranym i w związku z tym koncentrują się na „punktowaniu” własnej niezręczności, porównując swoje zachowanie do zachowań jakiegoś bohatera z książki lub filmu.
Jeżeli sytuację towarzyską rozpatrujemy z punktu widzenia zachowań asertywnych, wówczas istotne będą takie pytania:
Czy dana osoba robi to, na co ma ochotę? Czy w tym co robi jest bliska sobie samej, czy też przeznacza energię na udawanie kogoś innego? Czy zachowuje się otwarcie – czy jej zachowanie jest zgodne z jej motywami i czy jest czytelne dla partnera?
Człowiek ma prawo być szczery. Ma prawo być sobą, o ile nie krzywdzi tym drugiej osoby. Oczywiście, istnieją pewne normy zachowań obejmujące kanony grzeczności (z którymi łatwo się zresztą zapoznać) ale w naszej kulturze nie są one zbyt krępujące i dopuszczają szeroki wachlarz zachowań. Wiele zawiłych problemów towarzyskich znika, jeśli człowiek działa według wskazówki: będę blisko samego siebie.W koncepcji asertywności szczerość i otwartość nie jest zawarowana wyłącznie dla relacji z najbliższymi osobami. Herbert Fensterheim opisując osobę asertywną stwierdza między innymi:”Czuję się swobodna w odsłanianiu siebie. Poprzez słowa i działania stwierdza: To jestem ja. To jest to, co myślę, co czuję, czego chcę. Jest w stanie komunikować się z ludźmi o różnym stopniu bliskości – z nieznajomymi, przyjaciółmi, członkami rodziny. Komunikacja ta jest zawsze otwarta, bezpośrednia, uczciwa i dostosowana do sytuacji.”Jeżeli człowiek wstydzi się siebie, wówczas musi poszukiwać takich sposobów zachowań, które pozwolą mu zrealizować jego interesy, nie „dekonspirując” osobowości. Według koncepcji zachowań asertywnych zdrowy człowiek ma prawo do istnienia takim, jakim jest.Może być z siebie w jakiejś części niezadowolony, może dążyć do zmiany niektórych swoich zachowań ale nie kwestionuje swojego najgłębiej pojętego poczucia bycia w porządku, dlatego też nie kwestionuje siebie. Chociaż szanuje własną intymność, nie żyje w klimacie ukrywania swojego prawdziwego oblicza.
Na pytanie: Jak rozwiązać dany problem towarzyski? można więc odpowiedzieć po prostu: po swojemu! Mając te uwagi na względzie, rozpatrzmy teraz dwie sytuacje, często sprawiające ludziom kłopot.
Rozpoczynanie rozmowy towarzyskiej.
Wyobraźmy sobie dwie jadące pociągiem, nieznające się panie – panią Alę i panią Basię. Są same w przedziale, mija druga godzina jazdy i pani Ala zaczyna się nudzić. Chętnie porozmawiałaby z kimś ale nie wie jak rozpocząć rozmowę. Co można jej doradzić? Z punktu widzenia asertywności, należy poszukać rozwiązania, które byłoby najbardziej naturalne dla pani Ali, a jednocześnie nie naruszało praw pani Basi. Aby znaleźć takie zachowanie, należy wiedzieć, czego chce pani Ala. Jeżeli jej pragnieniem jest pogawędzić z panią Basią o Krakowie, do którego jedzie, może po prostu bezpośrednio do tego przystąpić, pytając na przykład:
-Przepraszam, czy zna pani dobrze Kraków?
Być może jednak panią Alę nie interesuje specjalnie żaden temat – po prostu byłoby jej przyjemnie spędzić czas na rozmowie, obawia się jednak czy pani Basia nie uzna jej inicjatywy za uciążliwą. W takim wypadku pani Ala będzie blisko siebie jeśli powie na przykład tak:
-Jedziemy już drugą godzinę. Chętnie bym trochę pogawędziła z panią, aby podróż mniej się dłużyła. Ale może ja pani przeszkadzam?
Jak widać są to teksty bardzo proste. Ich najważniejszą zaletą jest to, że są prawdziwe.
Podtrzymywanie rozmowy towarzyskiej.
Problem ma przede wszystkim ta osoba, która będzie się czuła bardziej odpowiedzialna za rozmowę. Niektórzy tak boją się zapadnięcia ciszy (na przykład dlatego, że sądzą iż cisza w rozmowie stanowi dowód ich towarzyskiej niezręczności, a pragną uchodzić za zręcznych), że gotowi są udawać zainteresowanie każdym tematem. W efekcie coraz bardziej odchodzą od siebie i coraz mniej jest wymiany w ich porozumiewaniu się z partnerem. Dlatego po takim kontakcie towarzyskim czują się zwykle bardzo zmęczeni. Jeżeli pani Ala bierze pełną odpowiedzialność za przebieg rozmowy, zasypuje panią Basię pytaniami i praktycznie nie dopuszcza jej do kierowania rozmową – jest wówczas prawdopodobne, że pani Basia przystosuje się do tej sytuacji i podejmie wyznaczoną jej rolę. Im więcej mówi pani Ala, tym mniej potrzeby i możliwości wprowadzenia swoich tematów ma pani Basia. Przejawia zatem mniej inicjatywy, co napełnia tym większą obawą panią Alę, która tym bardziej wzmaga swą aktywność w rozmowie.
Jak uniknąć takiego rozwoju sytuacji?
Pani Ala chętnie spędziłaby jakiś czas na rozmowie z panią Basią ale nie wie o czym mogłaby rozmawiać. Może więc powiedzieć na przykład tak:
-Chciałabym porozmawiać z panią ale nie wiem o czym. O czym pani lubi rozmawiać?
albo:
-Ja tak dużo mówię; zasypuję panią pytaniami, a właściwie nie wiem czy pani ma ochotę ze mną rozmawiać. A jeśli tak, to o czym?
Poszukiwanie ciekawego tematu do rozmowy jest zresztą, samo w sobie, ciekawym tematem towarzyskim.
Zapewne istnieją sytuacje towarzyskie – choć nie jest ich wiele – w których nie wystarczają naturalne sposoby zachowania a od uczestników oczekuje się przestrzegania specyficznych towarzyskich rytuałów. Zawsze jednak można zastanawiać się nad wyborem:
Czy wolę poddać się wymaganym rygorom, czy też zrezygnować z uczestnictwa w tego rodzaju sytuacjach?
Jeżeli sytuacja towarzyska jest bardzo skonwencjonalizowana a wymagane sposoby zachowania odczuwane są przez daną osobę jako obce, należy koniecznie rozważyć pytanie:
Czy jest w moim interesie pozostawanie w sytuacji, w której nie można być sobą?
Żywe i autentyczne bycie w sytuacjach towarzyskich, wymaga uruchomienia inicjatywy. Właściwie jest to sytuacja modelowa dla problemów związanych z podejmowaniem ryzyka. Jeżeli podejmę inicjatywę towarzyską – na przykład rozpocznę rozmowę z nieznajomą osobą – muszę przełamać pierwszą barierę milczenia, narazić się na reakcję partnera, której nie sposób przewidzieć, słowem: rozpocząć cały proces interpersonalny, który pochłonie z pewnością część mojej energii. Bezpieczniej pozostać w osamotnieniu, w którym co prawda brak jest kontaktu ale też nie grozi ryzyko nieprzewidzianych wydarzeń. Z drugiej strony, kontakt z innymi ludźmi daje duże zadowolenie, angażuje w ciekawy sposób uwagę, może prowadzić do pożądanych wydarzeń. Niektórzy ludzie w sytuacjach ryzykownych chętniej wybierają wycofanie – wolą nie zyskać, byle nie stracić.
Inni reagują ekspansją – z łatwością narażają się na ryzyko (na przykład ryzyko kontaktu z nieznanym), byle zyskać to, czego pragną.
Wybór sposobu zachowania wynika zarówno z temperamentu jak i doświadczeń życiowych. Dorośli mają więc już zwykle pewien schemat: w określonych sytuacjach chętniej ryzykują lub chętniej (albo łatwiej) wycofują się.
Dorosły człowiek może mieć jednak pewien wpływ na swoje zachowanie. Może celowo zreformować jego schematy. Jeżeli pragnie zdobyć coś, co wymaga inicjatywy (na przykład nawiązać żywe, autentyczne stosunki z otoczeniem), a zna swoją skłonność do wycofania, może zdecydować się natrenowanie i nauczenie się zachowań wymagających inicjatywy. Osobom, które chcą ćwiczyć zachowania – również wymagające inicjatywy – w kontaktach towarzyskich, proponuję Uświadom sobie jasno jakie są twoje pragnienia w danej sytuacji towarzyskiej; do czego dążysz.
Zastanów się nad zachowaniem, którym możesz wyrazić swoje pragnienie tak, aby było ono najbardziej prawdziwe i bezpośrednie, a jednocześnie nie wchodziło w konflikt z ogólnie przyjętymi normami zachowania i nie naruszało praw innych.
Tak szybko jak możesz – zrób to, koncentrując się na zadaniu jakim jest (wyłącznie) realizacja wybranego zachowania.
Unikaj perfekcjonizmu, szczególnie jeżeli ćwiczysz podejmowanie inicjatywy. Pierwsze próby nowych zachowań będą z pewnością nieco niezręczne, sukcesem jest tu jednak wykazanie inicjatywy, a nie elegancja. Nie można ćwiczyć jednocześnie inicjatywy w podejmowaniu danych zachowań i zręczności w ich realizacji, gdyż właśnie obawa o własną niezręczność i zbyt wysokie wymagania stawiane swojemu towarzyskiemu zachowaniu są najczęstszym źródłem blokowania inicjatywy. Pamiętaj, że masz prawo do popełniania błędów – nie popełnia ich tylko ten, kto nic nie robi.
Wykład 6
Asertywne przyjmowanie ocen
Wiele osób boi się ocen – zarówno negatywnych jak i pozytywnych. Oceny dotyczące jakiegoś aspektu własnej osoby budzą silne emocje. Ludzie często nie wiedzą jak radzić sobie z sytuacjami oceniania. Krytyka.
Wiele osób traktuje ją jak rodzaj wyroku. Jeżeli odnoszą wrażenie, że „przestępstwo” jest wielkie (krytyka uderza w ważne aspekty osobowości) albo „wyrok” niesłuszny (dana osoba nie zgadza się z krytycznymi uwagami), wówczas podejmują walkę o zmianę „wyroku”.
Polegać ona może na gromadzeniu kontrargumentów. Na przykład:
osoba A: Jesteś strasznie leniwa!
osoba B: Jak możesz tak mówić! Przecież wczoraj wyfroterowałam całą podłogę!
osoba A: Ale dzisiaj nie ruszyłaś nawet palcem. Nie pomyślałaś nawet o śniadaniu!
osoba B: A kto zmywał wszystkie naczynia przez cały ostatni tydzień? Przecież wyłącznie ja!
osoba A: A kto gotował wtedy obiady? Oczywiście nie ty. Bo tobie nigdy nie chce się nic robić. Jesteś jednak strasznym, leniuchem.
Jak już pisałam – omawiając obronę własnego terytorium – technika gromadzenia argumentów jest mało skuteczna. Cała dyskusja toczy się na terytorium psychologicznym osoby B, której zachowanie podlega szczegółowemu badaniu i osądzaniu, co zwykle bywa dla „podsądnych” nieprzyjemne.
Osoba B może oczywiście rozważać z kimś swoje zachowanie, ale ma to sens tylko wtedy, jeżeli widzi w tym swój osobisty interes (na przykład martwi się swoim zachowaniem w ostatnim okresie) i jest pewna życzliwości partnera.
W innych sytuacjach lepiej jest osąd własnej osoby zostawić w swoich rękach, choć można oczywiście pragnąć zapoznać się z opinia innych.
Najczęstszym powodem, dla którego ludzie walczą z krytyką jest powiązanie treści uwag krytycznych z poczuciem bycia nie w porządku.
Związek ten dobrze ilustruje następujący, typowy sposób reakcji na krytykę, polegający na usprawiedliwianiu się:
osoba A: Jesteś strasznie leniwa!
osoba B: Chodzi ci o zmywanie? To nie z lenistwa, naprawdę, po prostu estem bardzo zmęczona. Całą noc nie spałam, myślałam o swoich kłopotach. I jakoś tak mnie brzuch boli, nie wiem co to może być. Wszystko przez to, że nie miałam jeszcze urlopu w tym roku, ale nie mogę wziąć, bo nie ma kto pracować. Naprawdę, wszystko na mojej głowie.
osoba A: Co tu ma urlop do rzeczy? Ja też nie miałam urlopu. Jesteś jednak strasznym leniuchem.
Urlop rzeczywiście ma niewiele wspólnego ze zmywaniem po śniadaniu, jednak osoba B mówi na temat – stara się udowodnić osobie A, że jest w porządku.
Odpowiada nie na konkretną treść krytyki ale na stojący za tym – jej zdaniem – zarzut: Jesteś nie taka, jaka powinnaś być. Jesteś nie w porządku.
Niektóre osoby, na ukryty zarzut, że są nie w porządku, odpowiadają atakiem, co można zinterpretować jako skierowane do osoby krytykującej:
To ty jesteś nie w porządku.
osoba A: Jesteś strasznie leniwa!
osoba B: No wiesz! Przez cały ostatni tydzień zmywam za ciebie, ręce urobiłam, a ty mnie tak traktujesz! Serca nie masz!
osoba A: Przestań, przecież to ja gotowałam dla ciebie obiady.
osoba B: Jak można tak komuś wymawiać! Jak ty tak możesz! Ja pracuję po całych dniach, jeszcze zmywam, sprzątam, piorę. Ale ty byś chciała, żeby wszyscy koło ciebie skakali, zawsze tylko ty, ty jesteś najważniejsza.
Ten sposób reagowania na krytykę stanowi swego rodzaju inwazję. Osoba krytykowana wchodzi na psychologiczne terytorium osoby krytykującej, poddaje ją negatywnej ocenie, co może odwrócić sytuację i sprawić, że to druga osoba skupiać się będzie na obronie – zacznie się usprawiedliwiać, mnożyć argumenty itd. Jeżeli jednak pilnie strzeże swoich granic lub też reaguje na krytykę atakiem, wtedy dojdzie do otwartej wojny.
Przyjmowanie pochwał również stanowi dla wielu osób trudność – wbrew pozorom wcale nie mniejszą niż problemy z przyjmowaniem ocen krytycznych.
Osoby chwalone używają różnych wyszukanych sposobów, aby nie dopuścić do przyjęcia pochwały.
Wyobraźmy sobie:
osoba A: Zrobiłaś wspaniałe ciasto!
Wówczas osoba B – o ile ma kłopot z przyjmowaniem pochwał – może zaprzeczyć pochwale:
osoba B: A skąd! Wcale mi się nie udało. Wstyd je w ogóle podawać na stół.
Może także przeformułować pochwałę tak, aby nie dotyczyła jej osoby:
osoba B: Moja zasługa tu jest żadna. To po prostu doskonały przepis. Mając ten przepis, nawet dziecko potrafiłoby to zrobić.
albo
osoba B: To wyjątkowo mi się udało. Zwykły przypadek.
Może też obniżyć wartość swego sukcesu, przywołując bardziej ewidentne sukcesy innych osób:
osoba B: Tak, daje się zjeść ale żebyś wiedziała, jakie ciasto potrafi robić moja matka!
Osoba B ma do wyboru jeszcze inny sposób. Może obniżyć wartość swojej osoby, przywołując klęski w innych dziedzinach
osoba B: Ciasta wychodzą mi jeszcze jako tako ale robić na drutach ani szydełkiem – nie potrafię. Wszyscy to potrafią, a ja nie!
Trudność w przyjmowaniu pochwał oznacza zwykle, że człowiek akceptując pozytywny obraz własnej osoby w oczach innych, czuje się – paradoksalnie – zagrożony i nie w porządku. Asertywne rozwiązanie problemu z reagowaniem na oceny, wiąże się z przyjęciem postawy jestem w porządku i potraktowaniem oceny nie jako odzwierciedlenia „prawdy obiektywnej” lub słusznego czy niesłusznego „wyroku” ale jako jednej z możliwych opinii. Postawa jestem w porządku oznacza wewnętrzną akceptację własnego istnienia w takim kształcie, z jakim mamy do czynienia w danym momencie. Człowiek może pragnąć zmiany, przeżywać niezadowolenie ze swoich działań ale nie uruchamia to głębokiego poczucia winy i wstydu z powodu tego, że jest się kimś, kim w ogóle być się nie powinno. Jeżeli czuję się w porządku, wówczas jestem w stanie zgodzić się również z tym, że część moich działań nie podoba się ani mnie, ani innym osobom. Przyjmuję to do wiadomości i pewnie będę starała się dokonać zmian w moim działaniu. Potrafię też pogodzić się z myślą, że istnieją osoby, które mają o mnie negatywną opinię, choć ja uważam ją za niesłuszną.
Podobnie czuję się w porządku gdy ktoś ujawnia głośno moje mocne strony, gdyż sądzę, że mam prawo być wspaniała.
Potraktowanie oceny jako opinii oznacza, że dopuszczam – jako naturalną – możliwość posiadania odmiennego obrazu mojej osoby, niż mój rozmówca. Jeżeli dwie osoby mają inną wizję prawdy obiektywnej, muszą stoczyć walkę, gdyż tylko jedna z nich może mieć rację. Prawda obiektywna jest bowiem jedna.Jeżeli dwie osoby mają różne opinie, mogą się nimi podzielić, skonstatować na ile ich opinie są zbieżne i pozostać przy swoich sądach. Żeby zorientować się na czym polega konstruktywne reagowanie na krytykę i pochwałę rozważmy ocenę słuszną z punktu widzenia osoby, której to dotyczy i ocenę niesłuszną. Stworzymy w ten sposób cztery sytuacje modelowe.
Sytuacja pierwsza
Osoba A komunikuje osobie B ocenę krytyczną, której treść jest w sprzeczności z tym, co osoba B sądzi o sobie.
osoba A: Jesteś strasznie leniwa!
Odpowiedź osoby B brzmi:
-Myślę o sobie inaczej.
albo
-Mam inne zdanie na swój temat.
albo
-Ja tak nie uważam.
Sytuacja druga
Osoba A komunikuje osobie B ocenę krytyczną, której treść jest zgodna z tym, co osoba B sądzi o sobie.
osoba A: Zauważyłam, że jesteś ostatnio nadmiernie wybuchowy. Wystarczy naprawdę niewielki drobiazg i od razu bardzo się denerwujesz, robisz awanturę.
Odpowiedź osoby B brzmi:
-Też tak myślę o sobie.
albo
-Mam podobne zdanie na swój temat.
albo
-Też tak uważam.
Sytuacja trzecia
Osoba A komunikuje osobie B pochwałę, której treść jest w sprzeczności z tym, co osoba B sądzi o sobie.
osoba A: Masz wspaniałe zdolności do majsterkowania, „złota rączka.
Odpowiedź osoby B brzmi:
-Myślę o sobie inaczej.
albo
-Mam inne zdanie na swój temat.
albo
-Ja tak nie uważam.
Sytuacja czwarta
Osoba A komunikuje osobie B pochwałę, której treść jest zgodna z tym, co sądzi o sobie osoba B.
osoba A: Jesteś bardzo punktualny.
Odpowiedź osoby B brzmi:
-Też tak myślę o sobie.
albo
-Mam podobne zdanie na swój temat.
albo
-Też tak uważam.
Oczywiście nie oznacza to, że inne odpowiedzi nie mogą być asertywne. Jednak osobom mającym kłopoty z przyjmowaniem ocen proponuję ćwiczenie nowych zachowań w formie najbardziej zbliżonej do przedstawionego modelu. Celem ćwiczenia jest osiągnięcie postawy w pełni asertywnej, a taką właśnie prezentuje model. Zgodnie z tą postawa osoba oceniana komunikuje rozmówcy swoim zachowaniem: mamy podobne lub odmienne opinie, ja jestem w porządku i ty jesteś w porządku. Dotychczasowe uwagi dotyczą sytuacji, gdy oceny mają charakter sądów wartościujących. Czasami jednak wypowiedzi oceniające obejmują wyłącznie informację o faktach, na przykład:
osoba A: Spóźniłeś się pół godziny.
albo
osoba A: Od dwóch miesięcy nie oddajesz mi pożyczonych pieniędzy.
Jest to szczególny rodzaj krytyki. Oczywiście nie ma sensu traktować tych wypowiedzi jako subiektywnych opinii osoby A – odniesienie do prawdy jest oczywiste. Osoba A wskazuje na fakty, których podmiotem jest
osoba B, a które sprawiają kłopot osobie A.
Asertywne zachowanie osoby B polega na weryfikacji faktów i dostosowaniu się do nich. Na przykład:
osoba B: Tak, to prawda, umówiliśmy się na drugą a jest wpół do trzeciej. Przepraszam cię, że zmuszona byłaś tak długo na mnie czekać.
albo
osoba B: To nie jest prawda. Cztery tygodnie temu oddałam całą sumę twojej żonie. Prawdopodobnie zapomniała ci o tym powiedzieć.
Wykład 7
Reagowanie na krytykę i atak
Opisany poprzednio model reakcji na krytykę dotyczy sytuacji najprostszych – gdy osoba krytykowana całkowicie zgadza się lub całkowicie nie zgadza się z usłyszaną oceną. Częściej jednak mamy do czynienia z sytuacjami o wymowie niejednoznacznej.Krytyka częściowo słuszna ale zbyt szeroko zakrojona.Mamy z nią do czynienia, gdy ktoś używa wobec nas sformułowań zaczynających się od ty zawsze… albo ty nigdy…, na przykład:
osoba A: Ty nigdy nie przychodzisz na czas!
albo
osoba A: Zawsze, gdy chcę ci coś powiedzieć, boli cię głowa.
Zarówno zgadzając się, jak i przecząc tym uwagom, przyjęlibyśmy fałszywy obraz rzeczywistości jaki tworzy osoba krytykująca. Asertywna odpowiedź powinna zmierzać do weryfkacji faktów i ustalenia tego, co istotnie może podlegać słusznej krytyce. Na przykład:
osoba B: Istotnie, już drugi raz w tym tygodniu spóźniłam się, ale to nieprawda, że nigdy nie przychodzę na czas. W pozostałe dni przychodziłam punktualnie na nasze spotkania
albo
osoba B: Prawdą jest, że zarówno wczoraj jak i dziś trudno mi się było skupić na tym co do mnie mówiłaś. Ale nie jest prawdą, że zawsze boli mnie głowa, gdy chcesz mi coś powiedzieć. Zwykle chętnie cię słucham. Krytyka oparta na nieuprawnionym uogólnieniu pojedynczych faktów.
Na przykład:
osoba A: Ty nie znosisz jak zapraszam do nas swoich znajomych. Jeżeli człowiek u siebie w domu nie może przyjąć kogoś, kogo lubi, to jest to po prostu dyskryminacja. Jestem dyskryminowana przez ciebie we własnym domu.
Niektóre osoby mają tendencję do nadmiernego uogólniania pojedynczych faktów, kreowania rzeczywistości interpersonalnej za pomocą fantazji i reagowania na własne wyobrażenia, a nie na zachowanie partnera. Partner może więc spotkać się z tak zaskakującym zarzutem, że nie wie jak na niego odpowiedzieć. Jeśli zaś jest osobą, u której łatwo wywołać poczucie bycia nie w porządku, może – jak w „Procesie” Kafki – oddać się poszukiwaniu swojego „przestępstwa” i pewnie je znajdzie.
Asertywna odpowiedź musi odwoływać się do rzeczywistości – nie fantazji. Należy oddzielić uogólnioną ocenę od faktów, skupić się na faktach, poddać je weryfikacji i – jak poprzednio – dostosować do nich swoje zachowanie. W podanym przykładzie osoba B może być całkowicie zdezorientowana zarzutem osoby A i wówczas, dążąc do ustalenia faktów, może spytać:
osoba B: Dlaczego uważasz, że nie lubię jak zapraszasz do nas swoich znajomych?
Jeżeli zaś jest dla niej jasne, do jakich faktów odwołuje się osoba A, może od razu skupić się na nich, mówiąc na przykład:
osoba B: Prawdopodobnie chodzi ci o wizytę Basi i Mietka. Istotnie, trudno mi było znaleźć z nimi wspólny język i dlatego brałem niewielkiudział w rozmowie. Nie jest natomiast prawdą, że nie lubię jak zapraszasz do nas swoich znajomych. Jestem zaprzyjaźniony z Grażyną i Robertem, cieszę się ilekroć zapraszasz Martę, lubię też twoich kolegów ze studiów.
Dalsza rozmowa może się już potoczyć na temat zachowania obu osób podczas wizyty Basi i Mietka. Być może któraś z nich będzie chciała postawić swoje warunki związane z zapraszaniem i przebiegiem wizty znajomych.
Krytyka oceniająca osobę a nie działanie.
Krytykujący – bazując na faktach istotnie mających miejsce – dokonuje nieprzyjemnej, ogólnej i nieuprawnionej – w odczuciu krytykowanego – oceny jego osoby.
osoba A: Jesteś kompletnie nieodpowiedzialny. Dwa razy cię prosiłam, żebyś podjął te pieniądze z poczty a ty po prostu zapomniałeś!
Asertywna odpowiedź polega na oddzieleniu treści dotyczących działania, od treści oceniających osobę. Krytykowany może więc przyznać rację osobie krytykującej jego działanie (o ile fakty, o których mówi istotnie miały miejsce), a jednocześnie przeciwstawić się uogólnionej, negatywnej ocenie jego osoby
Na przykład:
osoba B: Powiedziałaś, że jestem kompletnie nieodpowiedzialny. Mam inne zdanie na ten temat. Natomiast istotnie, zapomniałem dziś podjąć pieniądze z poczty. Ponieważ przyrzekłem ci, że to zrobię, pójdę tam po obiedzie.
Krytyka wyrażona w agresywnej, raniącej formie.
Krytykujący poddaje negatywnej ocenie działanie krytykowanej osoby ale czyni to w formie naruszającej jej poczucie godności osobistej – używa
raniących określeń, krzyczy itd. Na przykład:
osoba A: Jak mogłaś ubrać dziecko w ten sposób! Na dworze upał a on chodzi w swetrze i długich spodniach! Ty chyba kompletnie zgłupiałaś! Musisz być całkowicie pozbawiona rozumu !
Ocena działania może być słuszna lub niesłuszna, co nie zmienia schematu asertywnej reakcji. Polega ona na oddzieleniu treści krytyki od formy, w jakiej została wyrażona.Na treść należy zareagować zgodnie z zasadami asertywnego przyjmowania słusznej lub niesłusznej krytyki, natomiast zdecydowanie należy przeciwstawić się formie, jako niedopuszczalnemu sposobowi traktowania. Na przykład:
osoba B: Zgadzam się z tobą, że ubrałam dziś Mariusza zbyt grubo. Dobrze, że zwróciłeś na to uwagę – zaraz go przebiorę. Natomiast nie podoba mi się forma w jakiej się do mnie zwracasz. Nie chcę, abyś do mnie mówił w ten sposób.
Czasem – na przykład w relacjach z bliskimi – osoba krytykowana może zechcieć wyjaśnić osobie krytykującej swój sposób przeżywania tej sytuacji,
odwołując się do własnych uczuć. Na przykład:
-Jest mi nieprzyjemnie, gdy mówisz do mnie w ten sposób. Robi mi się przykro a jednocześnie ogarnia mnie złość.
Może też wskazać sposób w jaki pragnie być traktowana:
-Jeżeli nie podoba ci się coś w moim zachowaniu, powiedz mi, co konkretnie ci przeszkadza. Chętnie porozmawiam na ten temat. Ale zdecydowanie nie pozwalam, abyś nazywał mnie „głupią” albo „pozbawioną rozumu”.
Szczególnie trudna jest sytuacja gdy krytyka działania wiąże się z nagłym, agresywnym wybuchem osoby krytykującej. Sytuację taką analizują
Alberti i Emmons w swoim podręczniku asertywności.
Osoba B, wychodząc z windy, niechcący wpada na nieznaną sobie osobę A i potrąca ją. Osoba A reaguje gwałtownym i natychmiastowym wybuchem, krzycząc:
osoba A: Do jasnej cholery! Dlaczego pan nie patrzy gdzie pan idzie!? Cholerny idiota! Mógł mi pan zrobić krzywdę!
Alberti i Emmons piszą: „Proponujemy, abyś najpierw pozwolił tej osobie wypuścić nieco złości, dopóki on czy ona nie uspokoi się. Gdy przejdzie jej wybuch, możesz powiedzieć:
osoba B: Przepraszam, że pana potrąciłem. Zrobiłem to niechcący. Jest pan wyraźnie zdenerwowany, jednak ja nie lubię gdy ktoś mnie wyzywa lub na mnie krzyczy. I bez tego jestem w stanie zrozumieć o co panu chodzi.
Jest ważne, aby nie rewanżować się agresją. Badania mówią, że agresja rodzi agresję, my zaś namawiamy cię do nadstawienia drugiego policzka, poprzez pozostanie asertywnym w obliczu agresywnego zachowania.”
Krytyka podana w formie aluzji.
Aluzja może być mniej lub bardziej wyszukana, na przykład:
osoba A: Naprawdę, jak tak można… Ktoś tu jadł, za przeproszeniem, jak świnia. Obrus zupełnie pobrudzony.
albo
osoba A: Wyglądasz rzeczywiście prześlicznie, przecudownie. Włóż jeszcze ten bordowy żakiecik, który sobie sama uszyłaś w zeszłym tygodniu.
Będziesz się podobać… sama sobie.
albo
osoba A: Czytałam ciekawe wyniki badań – podobno osoby, które chodzą po górach mają często zaburzone życie seksualne…
Trudność sytuacji, w której jesteśmy krytykowani nie wprost, polega na tym, że krytykujący proponuje nam swego rodzaju grę, w myśl której na płaszczyźnie oficjalnej jesteśmy w dobrych stosunkach, nie musimy więc reagować na krytykę, co jest tylko pozornie korzystne. Zostajemy bowiem obciążeni emocjonalnie zarówno treścią krytyki jak i udawaniem, że nic nie zauważyliśmy.
Aluzję można porównać do potwora, który jest groźny tylko w ciemności – gdy zostanie ukazany w świetle dziennym, traci swą paraliżującą moc. Asertywna reakcja na aluzyjną krytykę polega na ujawnieniu jej treści. Po uczynieniu z aluzji komunikatu wprost, można już zareagować zgodnie z poprzednio podanymi zasadami.
Można poprosić rozmówcę, aby rozszyfrował aluzję albo zrobić to samodzielnie, prosząc o potwierdzenie interpretacji. Na przykład:
osoba B: Powiedziałaś, że ktoś tu jadł jak świnia. To ja jadłam w tym miejscu. Rozumiem, że masz do mnie pretensje, że pobrudziłam ci obrus, czy tak?
albo
osoba B: Mówisz, że wyglądam prześlicznie ale używasz tonu, który sugeruje coś odwrotnego. Nie wiem czy ci się właściwie podobam w tym ubraniu,czy nie. Chciałabym, abyś powiedział to otwarcie.
albo
osoba B: Jak wiesz, ja właśnie chodzę po górach. Czy mam rozumieć, że moje życie seksualne jest zaburzone?
Krytyka zaskakująca.
Osoba krytykowana jest zaskoczona wypowiedzią krytyczną i nie ma gotowej odpowiedzi. Najczęstszą reakcją w takiej sytuacji jest próba „zachowania twarzy” poprzez jakąś zborną, zorganizowaną odpowiedź, która jednak – wymyślona pod presją czasu – nie musi być zgodna z opiniami osoby krytykowanej.
Zachować się w tej sytuacji asertywnie, to dokładnie zrealizować definicję asertywnego zachowania – skoro osoba krytykowana nie wie co odpowiedzieć, najbardziej prawdziwie stan jej może oddać na przykład takie zdanie:
-Nie wiem co odpowiedzieć. Jestem zaskoczona. Chciałabym się chwilę zastanowić nad tym co powiedziałeś, zanim odpowiem.
Wbrew potocznym wyobrażeniom niewiele jest sytuacji, w których człowiek musi reagować natychmiast. Zachowanie godności osobistej wymaga między innymi szanowania i akceptacji swojego tempa reagowania.W przedstawionych sposobach reagowania na krytykę wyraża się dążenie, by człowiek – również w trudnej sytuacji – mógł być blisko samego siebie.Gdy w sytuacji niejednoznacznej powstaje w człowieku więcej niż jedna reakcja, wszystkie powinny znaleźć wyraz, gdyż wszystkie są prawdziwe.
Wykład 8
Wyrażanie uczuć pozytywnych
Dla niektórych osób wyrażanie uczuć pozytywnych jest trudne w ogóle, inne doznają tej trudności jedynie wobec szczególnych adresatów – kobiet, starszych mężczyzn, rówieśników, osób będących autorytetami.
Problemy z wyrażaniem uczuć pozytywnych są w dużej mierze śladami przeszłości – wskazują, że człowiek miał kiedyś bliską osobę, która nie umiała czy nie chciała takich uczuć przyjmować, a tym samym stała się nauczycielem „niewyrażania”.
Osoby, które nie wyrażają uczuć pozytywnych podają czasem takie argumenty na rzecz swojej postawy:
-Nie warto mówić o pozytywnych uczuciach, bo osoba, do której się to czuje i tak wie o tym – na przykład kiedyś była poinformowana albo czuje to intuicyjnie.
-Uczucia pozytywne są bardzo delikatne. Jeżeli będzie się o nich mówiło za często i za głośno, wówczas znikną. Uczucia pozytywne najlepiej wzrastają w milczeniu.
-Wyrażanie uczuć pozytywnych stanowi zobowiazanie. Drugi człowiek może pomyśleć, że jest nimi obdarzony na zawsze albo przecenić ich znaczenie, intensywność czy głębokość, co ostatecznie doprowadzi do zawodu i nieporozumienia.
Wszystkie te argumenty chronią człowieka przed prawdziwym wyrażaniem siebie. Im częściej się wyraża uczucia pozytywne, tym częściej się je przeżywa, oczywiście o ile osoba, z którą jesteśmy w kontakcie nie ma kłopotów z ich przyjmowaniem.Wyrażanie uczuć pozytywnych może sprawić, że poczujemy się uciążliwie zobowiązani, jeżeli wyrażamy uczucia, których naprawdę nie przeżywamy. Niektórzy sprowadzają bogactwo uczuć pozytywnych do dwóch wyrażeń – lubię cię i kocham cię, przy czym obawiają się, że pierwsze może być nierozumiane jako wstęp do drugiego.Przy takiej perspektywie, całkowicie odpowiedzialne wyrażanie uczuć pozytywnych mogłoby mieć miejsce rzadko i pewnie wobec nielicznych osób w naszym życiu.Na szczęście istnieje wiele różnych odmian uczuć pozytywnych i wiele trafnych wyrażeń dla ich określania, które – swobodnie stosowane – mogą pomóc nam dokładnie poinformować otoczenie o tym co i w jakim stopniu budzi naszą pozytywną reakcję. Oto przykładowa lista takich wyrażeń:
-Podobało mi się to, co powiedziałeś czy zrobiłeś.
-Mam do ciebie zaufanie.
-Lubię z tobą rozmawiać.
-Było mi przyjemnie spędzić ten czas z tobą.
-Lubię sposób, w jaki mnie słuchasz.
-Jestem zachwycona twoim prezentem i bardzo wdzięczna, że zadałeś sobie tyle trudu.
-Czuję się przy tobie bezpiecznie.
-Interesujesz mnie.
-Przyciągasz moją uwagę.
-To co mi powiedziałeś, sprawiło mi wielką przyjemność.
-Podoba mi się sposób, w jaki się ubierasz.
-Świetnie się czuję w twoim towarzystwie.
-Pociągasz mnie.
-Chciałabym mieć okazję, by częściej się z tobą widywać.
-Kocham cię.
-Zależy mi na tobie.
-Ucieszyłam się, że pani to powiedziała. Zrobiła pani to, na co ja nie miałam odwagi. Podziwiam panią.
-Jestem pełna szacunku dla twojej postawy w tej trudnej sytuacji.
-Było mi bardzo przyjemnie, że zrobiła pani specjalnie na moją cześć to ciasto.
-Chciałam pani podziękować.
Większość ludzi ma tendencję do powtarzania zachowań, za które obdarzono je pozytywnymi uczuciami.
Podejmowanie inicjatywy wyrażania swoich pozytywnych uczuć i opinii w sytuacjach, w których nic nas do tego nie zmusza, stanowi naszą dobrowolną składkę na rzecz tego, aby świat był bardziej taki jaki chcielibyśmy mieć.
Wykład 9
Wyrażanie gniewu
Gniew ma różne odcienie i stopnie natężenia – to złość, irytacja, wściekłość, niechęć, niezadowolenie, furia, rozdrażnienie itd.
Gniew pełni dwie ważne funkcje – informacyjną i energetyczną. Sygnalizuje człowiekowi, że na zewnątrz niego dzieje się coś niepożądanego i dostarcza energii do zmiany tego stanu. W obu tych funkcjach, gniew jest bezcennym darem człowieka. Problemy wiążą się dopiero ze sposobem jego wyrażania. Rozważmy trzy sposoby wyrażania gniewu: agresywny, pasywny i asertywny.
Agresywny sposób wyrażania gniewu polega na tym, że człowiek, dążąc do zmiany niepożądanej sytuacji, podejmuje działania nastawione na zniszczenie lub uszkodzenie (w sensie psychologicznym lub materialnym) obiektu wywołującego gniew.
Człowiek zachowujący się agresywnie pragnie nie tylko zmiany tego, co mu przeszkadza, ale chce też w jakiejś mierze zadać ból drugiej osobie. Aby to uczynić, narusza granice jej psychologicznego terytorium. Zastrzeżenia do agresywnego sposobu wyrażania gniewu mają charakter nie tylko moralny, ale i praktyczny. Agresja rodzi agresję i człowiek – zamiast załatwić swoją sprawę – może uwikłać się w walkę.
Pasywne wyrażanie gniewu polega na stłumieniu reakcji energetycznej. Człowiek jest świadomy swojego niezadowolenia, przeżywa je wewnątrz siebie ale nie podejmuje otwartych działań dla zmiany niepożądanego, gniewającego go stanu spraw na zewnątrz.
Efektem takiego sposobu postępowania ze swoim gniewem jest obciążenie organizmu niewyrażonym napięciem emocjonalnym i ewentualne konsekwencje.
Somatyczne – od bólu głowy i alergii skórnych, po choroby żołądka i układu krążenia; a także psychologiczne – narastanie dystansu wobec świata, gromadzenie się żalu, rozgoryczenia a czasem wrogości.
Asertywny sposób wyrażania złości oznacza skoncentrowanie się na zadaniu jakim jest zmiana niepożądanego elementu rzeczywistości. Ważne, że człowiek wyrażający gniew, czyni to w sposób nie naruszający praw innych osób, a jednocześnie pozwala sobie na ekspresję, która uwalnia go od napięcia. Sposoby jakich używa w tym celu, to stosowanie odpowiedniego języka i stopniowanie reakcji.
Osoba asertywna, wyrażając gniew, może mówić normalnie, mówić głośno, bardzo głośno krzyczeć – stosownie do przeżywanych uczuć. Istotne, by zaczynała zdanie od ja, a nie od ty.
Na przykład zamiast:
-Ty idioto, czy zawsze będą się ciebie trzymać takie kretyńskie, szczeniackie dowcipy?!
powie
-Jestem wściekła na ciebie. Nie podoba mi się sposób, w jaki żartowałeś przed chwilą.
A oto inne przykłady asertywnych zdań, wyrażających różne stopnie nasilenia gniewu:
-Nie lubię, gdy mówisz do mnie w ten sposób.
-Nie podoba mi się to, co robisz.
-Irytuje mnie ton, w jakim się do mnie zwracasz.
-Drażni mnie twoje zachowanie.
-Denerwuje mnie sposób, w jaki mnie traktujesz.
-Złości mnie to, że nie dajesz mi dojść do słowa.
-Jestem tak wściekła, że z trudem panuję nad sobą.
-Nie życzę sobie, abyś nazywał mnie w ten sposób.
-Doprowadzasz mnie do furii.
Asertywne wyrażanie złości – nawet w najbardziej ekspresyjnej formie – nie oznacza jednak swobodnego, niekontrolowanego wybuchu. Asertywne zachowanie jest zachowaniem dorosłego, który chce osiągnąć to, czego pragnie.
Aby uzyskać zmianę w zachowaniu partnera, które budzi mój gniew, muszę stworzyć mu warunki, aby był w stanie to zrobić bez naruszania godności osobistej. Człowiek, którego zachowanie nie odpowiada mi, musi mieć szansę, aby zaadaptować się do stawianych mu przeze mnie warunków.
Temu celowi służy stopniowanie reakcji.
Scenariusz stopniowania reakcji autorstwa amerykańskiej trenerki asertywności Pameli Butler, to dokładny opis czterech etapów, w których – za
pomocą zachowań asertywnych – zmierzamy do zmiany niepożądanej sytuacji i wyrażenia przepełniających nas w związku z nią uczuć.
Etap pierwszy – udzielenie informacji.
Gdy czyjeś zachowanie przeszkadza mi, drażni mnie, złości – zwracam mu uwagę na to zachowanie i proszę, aby zachował się inaczej.
Jestem w kinie. Mężczyzna siedzący za mną od pewnego czasu stuka nogą w moje krzesło, co mi przeszkadza. Odwracam się i mówię spokojnie:
-Pan stuka nogą w moje krzesło. Proszę, aby pan przestał, bo mi to przeszkadza w oglądaniu filmu.
Na tym etapie informuję drugą osobę o tym, co dzieje się ze mną w związku z jej zachowaniem. Najczęściej ludzie przeszkadzają innym nie wiedząc o tym. Zwykle – poinformowani, że ich zachowanie komuś przeszkadza – zmieniają je, gdyż nie chcą być nieprzyjemni.
Etap drugi – wyrażanie uczuć.
Jeżeli ktoś nie zmienia swego zachowania, mimo iż wie, że mi ono przeszkadza, daję wyraz swemu rozdrażnieniu. Po raz drugi naciskam na zmianę zachowania, tym razem bardziej stanowczo. Mimo zwrócenia uwagi, mężczyzna nadal stuka w moje krzesło. Odwracam się i mówię:
-Proszę nie stukać w moje krzesło! Pan mi przeszkadza! Jestem rozdrażniona, więc mówię to głośniej, z większą siła, bardziej ostro i zdecydowanie. Etap ten, zależnie od sytuacji, może zawierać jedną wypowiedź (jak w przykładzie), albo przeciągnąć się. Czasem – jeżeli osoba A ponawia zachowania gniewające osobę B – może to trwać kilka dni, tygodni a nawet lat narastającego napięcia. Na tym etapie okazuje się, czy osoba B gotowa jest zaadaptować się do warunków zaproponowanych przez osobę A. Jeżeli – mimo coraz intensywniej okazywanego niezadowolenia – osoba A nie zmienia zachowania, osoba B musi podjąć kolejne działanie. Aby uniknąć bezradności, musi skupić się na tym, co może uczynić dla zmiany własnej sytuacji – zatem przejść do trzeciego etapu.
Etap trzeci – przywołanie „zaplecza”.
Jeżeli ktoś wie, że jego zachowanie przeszkadza mi, i mimo wyrażenia przeze mnie gniewu, kontynuuje – informuję go co mam zamiar uczynić,jeżeli nadal go nie zmieni. Mimo ostrego zwrócenia uwagi, mężczyzna siedzący za mną w kinie nadal stuka w moje krzesło.
Odwracam się kolejny raz i mówię:
-Jeżeli nadal będzie pan stukał w moje krzesło, zawołam biletera
Zaplecze to coś, do czego mogę się odwołać, co mogę zrobić, aby przerwać niekorzystną dla mnie sytuację. Zaplecze stanowi rodzaj mojego zabezpieczenia przed bezradnością. Różni się od groźby tym, że nie używam go po to, by ukarać druga osobę, zemścić się na niej, lecz po to, by bronić moich praw.
W sytuacjach interpersonalnych rzadko występuje zaplecze w postaci chronionych prawem przepisów. Najbardziej użytecznym zapleczem jest tu kontakt z drugą osobą. Jeżeli czyjeś zachowanie stanowczo mi przeszkadza mogę odmówić – w pewnym zakresie lub w ogóle – kontaktu z tą osobą.
Mogę powiedzieć na przykład:
-Jeżeli nadal będziesz na mnie krzyczał, nie będę z tobą rozmawiać.
-Jeżeli nadal będziesz upijał się na przyjęciach, nie będę uczestniczyła z tobą w imprezach towarzyskich gdyż nie mam ochoty być świadkiem twojego zachowania po pijanemu.
-Uprzedzam cię, że sposób w jaki wyrażasz się o moim ojcu, nie odpowiada mi do tego stopnia, że jestem zdecydowana przerwać spotkanie, o ile nie przestaniesz tego robić.
Czasami jednak, mimo że czyjeś zachowanie nie odpowiada nam, nie jesteśmy gotowi do zerwania z nim kontaktu. Pozostaje nam wtedy najbardziej uniwersalny rodzaj zaplecza – ten, którym dysponować możemy w każdej sytuacji. Tym zapleczem są nasze emocje lub – bardziej ogólnie – postawa wobec nieodpowiadającego nam fragmentu rzeczywistości. Jeżeli nie mogę zmienić rzeczywistości, mogę przynajmniej konsekwentnie informować otoczenie o tym, co mi nie odpowiada.
Jeżeli szef odmawia podwyższenia mi pensji, która jest w moim odczuciu zdecydowanie za niska, a jednocześnie miejsce pracy odpowiada mi i nie decyduję się go zmieniać, wówczas mogę skorzystać właśnie z zaplecza emocjonalnego i powiedzieć:
-Odmawia pan udzielenia mi podwyżki. Mimo to zdecydowana jestem nadal pracować tutaj, gdyż wysoko cenię to miejsce. Chciałabym jednak, aby pan wiedział, że jestem niezadowolona ze swojej pensji i pozostaję po naszej rozmowie w przekonaniu, że powinna być ona co najmniej o 20 procent wyższa. Poinformowanie kogoś o pożądanym przez nas kształcie rzeczywistości (o ile czynimy to otwarcie stanowczo i jeżeli nasze oczekiwania są uzasadnione i realistyczne), powoduje zwykle, że zaczyna on dążyć do spełnie˝nia naszych pragnień, gdyż dla większości ludzi zachowanie będące przyczyna czyjegoś niezadowolenia jest po prostu nieprzyjemne i na dłuższą metę męczące. Jeżeli jednak nasz partner w sytuacji spornej zdaje się czerpać satysfakcję z naszego niezadowolenia, oznacza to, ze nasza wzajemna relacja jest zaburzona i powinna ulec poważnej zmianie albo zerwaniu.
Etap czwarty – skorzystanie z „zaplecza”.
Jeżeli nic się nie zmienia, robię co zapowiadałam. Jeżeli siedzący za mną mężczyzna nadal stuka w moje krzesło – wzywam biletera.
Jest ważne, by wybierać takie zaplecze, z którego naprawdę jest się gotowym skorzystać. Przy zapleczu emocjonalnym etap trzeci stanowi jednocześnie etap czwarty.Wbrew pozorom łatwo jest nauczyć się stosowania w praktyce tego wielostopniowego scenariusza. Jego istotą jest podjęcie odpowiedzialności za to, aby działać w taki sposób, w takich relacjach z otoczeniem i w takim otoczeniu, jakie nam najbardziej odpowiada.
Częstym błędem osób zagniewanych jest reagowanie zbyt intensywne, z pomijaniem stopni uwzględnionych w tym scenariuszu. I choć nawet zdania, których używają mogą pochodzić z „asertywnościowego języka” i nie naruszają praw innych, jednak impet ich reakcji stwarza tak silny i nagły nacisk na zmianę zachowania partnera, że reaguje on odruchem oporu.Konfliktowa sytuacja zaostrza się wtedy, a nie rozwiązuje. W jakiej sytuacji postawiony zostałby mężczyzna z naszego przykładu, gdyby po pierwszym, nieświadomym stuknięciu w stojące przed nim krzesło, usłyszał wypowiedzianą ostrym tonem uwagę
-Proszę nie stukać w moje krzesło! Pan mi przeszkadza! Jeżeli to się powtórzy, zawołam biletera!
Nadmierna intensywność reagowania rodzi się między innymi z poczucia bezsilności, z przewidywania, że normalna interwencja pewnie nic nie da i że trzeba sięgnąć od razu po najsilniejsze środki. Scenariusz stopniowania reakcji dostarcza konkretnego wzoru zachowań, ale pokazuje też, że niezależnie od zachowania drugiej strony człowiek jest w stanie poradzić sobie z trudną sytuacją, nie tracąc godności.
Wykład 10
Zakłopotanie
Wiele osób stara się unikać sytuacji, w których mogą być narażone na przeżywanie zakłopotania. Najczęstszą reakcją na zakłopotanie jest chęć uniknięcia go. Ludzie, którzy już czują się zakłopotani, zwykle starają się to ukrywać. Zakłopotanie to mieszanina dezorientacji co do tego jak się zachować i zawstydzenia. Zawstydzenie wiąże się z koncentracją na obrazie własnej osoby w oczach innych i obawą, że obraz ten wypada negatywnie.
Asertywna reakcja na własne zakłopotanie oznacza – przede wszystkim – wyrażenie go, a nie ucieczkę. Wyrażeniu zakłopotania mogą służyć takie
zdania:
-Jestem zakłopotany tą sytuacją.
-Nie wiem co powiedzieć w tej sytuacji.
-Mam kłopot ze znalezieniem właściwej odpowiedzi na twoje pytanie. Jest ono dla mnie kłopotliwe.
-Czuję się niezbyt dobrze w tej sytuacji, gdyż nie wiem jak się zachować.
Zakłopotanie jest wyrażane w naturalny sposób przez reakcje ciała – rumieńce, pocenie się, zmianę tonu głosu itd. Trudno je kontrolować, a im bardziej ludzie obawiają się ich wystąpienia, tym łatwiej one występują. Jeżeli jednak pragniesz wyrazić odczuwane przez siebie zakłopotanie,
wówczas wszystkie reakcje twojego ciała będą pomocą, a nie przeszkodą w tym zamierzeniu.
Dlatego też odczuwając gorąco na policzkach, nie przerazisz się, że ktoś odkryje twoje zakłopotanie – przeciwnie, możesz nawet doznać satysfakcji, że dzięki temu twój stan będzie czytelniejszy. Tę nowa reakcję możesz wyrazić zdaniem:
-Zakłopotanie jest naturalną reakcją człowieka, w sytuacji gdy nie jest pewny jak się zachować. Mam prawo do bycia zakłopotanym.
Zaakceptowanie swojego zakłopotania i zgoda na uczynienie tego stanu widocznym dla innych zmniejsza zwykle od razu intensywność zakłopotania.
Między innymi dlatego, że – paradoksalnie – znika dezorientacja. Człowiek wie już bowiem co ma robić – ma okazać swoje zakłopotanie.
Pokazanie swojego wewnętrznego stanu, chwilowe skupienie na sobie, pozwala też zwykle człowiekowi lepiej rozpoznać na co właściwie ma ochotę w danej sytuacji, a zatem co właściwie ma zrobić. To co najtrudniej przezwyciężyć w sytuacji zakłopotania, to własne poczucie zawstydzenia. Człowiek wstydzi się samego siebie – obawia się, że przez nieodpowiednie zachowanie okaże się nie taki, jaki powinien być.
Wyobraźmy sobie:
Rozmawiasz na poważny temat z kimś, kogo szanujesz za rozległą wiedzę. W pewnym momencie ta osoba zadaje ci pytanie:
A czy nie uważasz, że ontogenetyczne podejście do tego problemu mogłoby pozwolić na jego rozwiązanie? Wyobraźmy sobie, że nie wiesz co znaczy „ontogenetyczny” i nie potrafisz w związku z tym uczciwie odpowiedzieć na pytanie. Wstydzisz się jednak przyznać, że nie znasz tego słowa, gdyż nie chcesz, aby twój rozmówca pomyślał o tobie, że jesteś mało wykształcony. Dlatego jesteś zakłopotany – wstydzisz się i nie wiesz co w tej sytuacji zrobić. Jeżeli ukryjesz swoje zakłopotanie, możesz odpowiedzieć:
-Tak, to chyba dobra myśl.
Znajdziesz się w fałszywej sytuacji, będziesz musiał kręcić i udawać – kto wie jak długo jeszcze. Przestaniesz być sobą. Będziesz się wstydził jeszcze bardziej. Jeżeli uznasz, że lepiej narazić się na negatywną ocenę, niż odejść od siebie, że masz prawo być sobą wraz z całą twoją wiedzą i niewiedzą, wtedy możesz powiedzieć na przykład:
-Mam kłopot ze znalezieniem odpowiedzi na twoje pytanie, bo nie rozumiem słowa „ontogenetyczny”.
albo
-Czuję się zakłopotany, że nie umiem znaleźć odpowiedzi na twoje pytanie ale nie rozumiem słowa „ontogenetyczny”. Co to znaczy?
W kłopotliwej sytuacji jest więc taki moment, w którym stajesz jakby na rozstaju dróg i decydujesz – czy wolisz być blisko siebie i swojego zakłopotania, czy bliżej pożądanego obrazu w oczach innych.
Wykład 11
Wyrażanie własnych opinii i przekonań
Człowiek zachowujący się asertywnie, komunikuje swoim zachowaniem: Ja jestem w porządku i Ty jesteś w porządku. Nie kwestionuje swojego prawa do bycia sobą, ale też nie podważa takiego samego prawa innego człowieka. Biorąc za punkt wyjścia kategorię bycia w porządku można wyobrazić sobie – tak jak uczynił to amerykański psycholog Thomas Harris – trzy dalsze postawy interpersonalne. Można więc komunikować otoczeniu:
Ja jestem w porządku – Ty jesteś nie w porządku.
Ja jestem nie w porządku – Ty jesteś w porządku.
Ja jestem nie w porządku – Ty jesteś nie w porządku.
Bycie nie w porządku jest bardzo nieprzyjemne. Ludzie robią wiele, aby uniknąć takiego poczucia. Widać to gdy analizujemy powody, dla których ludzie niepokoją się lub złoszczą, napotykając odmienne zdanie. Wiele osób przyzwyczaiło się oceniać cudze i własne opinie i przekonania z punktuwidzenia zgodności z prawdą obiektywną. Wierzą one, że istnieją na każdy temat jakieś „jedynie słuszne” stwierdzenia. Z tego punktu widzenia każdaopinia musi więc być albo prawdziwa, albo fałszywa. Jeżeli zaś dwie osoby mają odmienne opinie, oznacza to, że muszą zmierzyć się ze sobą,gdyż tylko jedna z nich może mieć rację. Ten kto nie ma racji, wygłasza fałszywą opinię, jest nie w porządku. Ten kto ma rację, czyja opinia jest słuszna, jest w porządku. Gdy do tak rozumujących ludzi dociera informacja o rozbieżności opinii własnej i partnera, traktują to jak dzwonek alarmowy, sygnał, że coś jest nie w porządku, a raczej, że zaraz ktoś będzie nie w porządku: albo ja, albo partner. Wykryciu rozbieżności towarzyszy więc wzrost napięcia i często poczucie przykrości. Ludzie dokonują wielu zabiegów, aby te nieprzyjemne doznania minimalizować. Mogą w tym celu zacierać rozbieżności, próbując upodobnić swoją opinię do opinii partnera. Jeżeli i druga strona tak uczyni wówczas obie strony uzgodnią wspólny punkt widzenia, który nie będzie co prawda reprezentował niczyich poglądów ale fakt rozbieżności nie zostanie ujawniony i obejdzie się bez przykrości. Na przykład:
osoba A: Oglądałem ten serial, „Isaurę”. Nic by mnie nie oderwało od telewizora.
osoba B: Nie żartuj, ty oglądasz tę chałę? Przecież to płytka, banalna historyjka, nic nie ma wspólnego z prawdziwą sztuką.
osoba A: Oczywiście nie jest to prawdziwa sztuka. Historyjka banalna, nie można brać tego poważnie, całkowicie się z tobą zgadzam. Ale jako rozrywka bardzo dobra.
osoba B: Jako rozrywka – zgadzam się – może być. Ale tylko jako rozrywka.
osoba A: Oczywiście, wyłącznie jako rozrywka.
Jeżeli jednak rozbieżność już się uwidoczniła, wówczas osoba, która natrafiła na odmienną opinię i czuje się w związku z tym nie w porządku, może starać się udowodnić, że jednak jest w porządku, na przykład usprawiedliwiając się:
osoba A: Oglądałam wczoraj wieczorem „Isaurę”. Kapitalny serial, byłam zachwycona.
osoba B: Nie żartuj, ty oglądasz te bzdury? Przecież to płytka, banalna historyjka, na dodatek źle zrobiona.
osoba A: Kochana, jak ja wracam skonana po dziesięciu godzinach pracy nie wiem gdzie mam ręce, a gdzie nogi, to ja muszę odpocząć. Po prostu posiedzieć spokojnie i nie musieć myśleć. Ja nie wiem czy ktoś inny by wytrzymał taką pracę jak moja.
osoba B: Ty rzeczywiście ciężko pracujesz.
Choć argumenty używane przez osobę A nie miały żadnego związku z filmem, udało jej się udowodnić, że ze względu na swoją bardzo ciężką pracę jest jednak w porządku – tak bardzo, że nawet oglądanie „Isaury” tego nie zniweluje. Inną możliwością uniknięcia poczucia bycia nie w porządku jest udowodnienie drugiej osobie, że to ona jest nie w porządku, a zatem atak.
Na przykład:
osoba A: Oglądałam wczoraj „Isaurę’. Świetny serial, uwielbiam to oglądać.
osoba B: Ty naprawdę to oglądasz, te bzdury? Przecież to jest banalna, źle zagrana historyjka!
osoba A: Ile oglądałaś odcinków?
osoba B: Widziałam pierwszy i to mi wystarczyło.
osoba A: Jak tak można! Jak możesz się w ogóle wypowiadać? Skoro nie widziałaś wszystkich odcinków, nie powinnaś w ogóle zabierać głosu w tej sprawie. Czy wszystkie twoje sądy są tak powierzchowne?
Co prawda argumenty osoby A – jak i w poprzedniej scence – nie wiążą się z filmem, jednak dobrze służą udowodnieniu, że to osoba B jest nie w porządku. Osoba A odwraca sytuację – żeby uniknąć własnego zawstydzenia, sama zawstydza osobę B, prowokując ją do obrony. Mówiąc inaczej – zagrożona na swoim terytorium – stara się przenieść spór na terytorium osoby B. Jest to oczywiście strategia walki, a nie wymiany.
Asertywne podejście do odmiennych poglądów wynika z założenia, że skoro każdy człowiek ma prawo być sobą, każdy ma prawo do subiektywnego punktu widzenia i własnej opinii. Rozważania te nie dotyczą szczególnej sytuacji, gdy wymiana opinii odbywa się pod presją konieczności podjęcia wspólnej decyzji w jakiejś sprawie. Takich sytuacji jest jednak w życiu mniej, niż się ludziom wydaje. Jeżeli mąż chce iść do kina, a żona do teatru, mają wiele różnych możliwości rozwiązania tej sytuacji. Mogą iść najpierw do kina, a potem do teatru lub odwrotnie, mogą pójść osobno – każde tam gdzie chce. Rozwiązanie polegające na wyborze tylko kina albo tylko teatru – wymagające ze strony żony lub męża całkowitej rezygnacji ze swoich preferencji i podporządkowania się drugiej osobie – jest tylko jednym z rozwiązań.Jeśli do niego dochodzi, jest to efekt wyboru określonej postawy interpersonalnej – uległości lub dominacji.
Asertywność stanowi realizację ideałów demokracji w osobistym planie. Wielość opinii i ich wymiana są wartością samą w sobie. Opinia publiczna w danej sprawie oznacza wielość podejść o różnym, często zmiennym stopniu popularności. Wypowiadanie własnego, subiektywnego poglądu jest działaniem wartościowym, wzbogacającym innych, niezależnie od tego czy człowiek dołącza do większości, czy reprezentuje mało popularne lub skrajne poglądy. Buduje bowiem ważny byt społeczny – opinię publiczną. Z dwóch osób o odmiennych poglądach – obie mają rację, gdyż każda ma rację własną. Dlatego napotykając na rozbieżność, nie muszę jej ani ukrywać, ani staczać walki. Mogę po prostu wymienić się odmiennymi poglądami. Gdy tak rozumująca osoba napotka kogoś o odmiennej opinii, nie zareaguje niepokojem lub złością ale ciekawością, a nawet radością, gdyż świat wyda jej się bogatszy, skoro na tę samą kwestię można popatrzeć w różny sposób.
Dalej: osoba ta zechce pewnie dowiedzieć się czegoś więcej o opinii partnera, aby lepiej zrozumieć jego punkt widzenia. Może być gotowa sama powiedzieć mu coś więcej na temat swojej opinii, by znaleźć – na przykład – kolejne elementy, różniące ich stanowiska. Dzięki takim zabiegom wymiana ich opinii będzie precyzyjniejsza i osoby te bliżej poznają się nawzajem jako interesujące i całkiem odrębne jednostki.
Przeprowadzona w tym duchu rozmowa na temat „Isaury” mogłaby brzmieć następująco:
osoba A: Oglądałam wczoraj „Isaurę”. Doskonały serial, naprawdę bardzo lubię go oglądać.
osoba B: Oglądasz to? Ja od razu wyłączam telewizor, tak mnie drażnią te bzdury.
osoba A: To bardzo ciekawe, widzę że mamy całkowicie odmienne podejście do tego serialu. Opowiedz koniecznie dlaczego on cię drażni, a ja ci opowiem co mi się podoba.
osoba B: Drażni mnie to, że wszystko jest tam czarno – białe, dobre i złe charaktery. Banalne tematy – miłość i podłość, a do tego jeszcze niewolnictwo!
osoba A: Widzisz, właśnie to mnie przyciąga! Ja lubię gdy postaci w filmie zarysowane są zdecydowanie. No i ten temat – miłość i zło – to dla mnie najbardziej interesujący, najprawdziwszy ludzki temat. A jak ci się podoba gra aktorów? Może i tu znajdziemy ciekawe różnice między nami?
osoba B: No, ciekawe. Mnie się oczywiście nie podoba. Szczególnie główna bohaterka, ta Isaura, gra z przesadą i ma po prostu zeza. A jak ty ją widzisz?
W tym przykładzie osoby A i B zaangażowały się wzajemnie w nieoceniające badanie swoich poglądów.
Często jednak, mając najbardziej nawet asertywne zamiary, natykamy się na osoby, które dostrzegając rozbieżność opinii, starają się skłonić nas do zmiany naszej na bardziej podobną do ich własnej. Oto kilka wskazówek, pomagających zaprezentować swoje przekonania i utrzymać się przy nich w takiej sytuacji. Ujawnij rozbieżność opinii, akcentując postawę akceptacji tego faktu. Oznacza to, że zamiast mówić:
-Pan nie ma racji. To bzdura, co pan uważa.
możesz powiedzieć na przykład:
-Widzę, że mamy zupełnie odmienne zdania w tejsprawie.
Zdaniem tym zarysowujesz pluralistyczną płaszczyznę wymiany poglądów. Temu celowi dobrze też służy powtórzenie własnymi słowami poglądów
swoich i partnera, z zaakcentowaniem rozbieżności:
-Rozumiem, że temat poruszany w filmie „Isaura” uważa pan za banalny i że film ten nudzi pana. Z kolei dla mnie „Isaura” jest niezwykle interesująca, a temat filmu uważam za ciekawy i bardzo ważny. Rozumiem, że mamy zupełnie inne podejście do tego filmu.
Przez ujawnienie rozbieżności, możesz nie dopuścić do gry nastawionej na ukrycie tego faktu, a poprzez zademonstrowanie akceptacji, komuniku˝jesz partnerowi, że mimo rozbieżności opinii i ty i on jesteście w porządku, zatem nie ma powodów, by udowadniać to sobie.
Prezentuj, a nie argumentuj. Wymieniając opinie, nie staraj się koniecznie przekonać partnera do swojego zdania – on też ma prawo mieć własne. Zamiast prowadzić „propagandę” swojego podejścia, po prostu przedstaw je tak, aby druga osoba mogła je zrozumieć.Zamiast udowadniać, odwołuj się do siebie. (Przypominam: nie mówimy tu o badaniu prawdy i analizie faktów ale o osobistych przekonaniach i opiniach.) Zawsze możesz trafić na kogoś inteligentniejszego lub zręczniej prowadzącego rozmowę. Nie uda ci się udowodnić mu swoich racji, mimo twojego głębokiego przekonania do nich, gdyż na argument zawsze można odpowiedzieć argumentem. Na przykład:
osoba A: Bardzo podobała mi się aktorka grająca Isaurę, jej gra i uroda.
osoba B: To niemożliwe, przecież ona zezuje. Powinni znaleźć do tej roli kogoś chociażby bez defektów urody, nie sądzisz?
osoba A: Myślę, że przy jej wspaniałym sposobie gry nawet lekkie zezowa˝nie nie przeszkadza.
osoba B: Z pewnością można by znaleźć osobę, która byłaby i dobrą aktorką i nie miała zeza. Czy nie myślisz, że rozsądniej jest wybierać lepsze rozwiązania zamiast gorszych?
osoba A: Na pewno, ale czy zwróciłaś uwagę na jej piękne czarne włosy?
osoba B: Daj spokój, w Brazylii wszyscy mają takie włosy. Nie rozumiem, czemu wybrali takie brzydactwo.
osoba A: Ale musisz przyznać przynajmniej jedno – ona się pięknie rusza.
osoba B: To powinna tańczyć, a nie grać w filmie. Czy naprawdę ona ci się podoba?
osoba B: Nie mogę w to uwierzyć.
Osoba B starała się udowodnić, że nie ma powodów, aby osobie A podobała się aktorka, grająca Isaurę.
Argumentów przeciwko tej kobiecie można by zgromadzić z pewnością zna˝cznię więcej, podobnie jak argumentów przemawiających na jej korzyść. Najbardziej jednak skrupulatne ich rozważenie nie mogłoby podważyć faktu o centralnym znaczeniu dla tego sporu – tego, że osobie A naprawdę podobała się aktorka grająca Isaurę. Niezależnie od tego, co sądzi o tym osoba B i jak bardzo ta opinia jest uzasadniona.Odwołanie się do siebie i powołanie na swoje opiniotwórcze prawo, jest podstawowym argumentem, na którym można się oprzeć, by nie poddać się naciskowi na zmianę naszych przekonań. Wiele osób obawia się wypowiedzieć własne zdanie
– jeśli jest ono sprzeczne ze zdaniem otoczenia – ze względu na obawę Jak ja to udowodnię? Nie dam rady ich przekonać.
Asertywne wyjście z takiej sytuacji opiera się na zaleceniu: Nie udowadniaj, nie przekonuj, po prostu powiedz prawdę o swoich poglądach.
Gdyby osoba A odwołała się do siebie, rozmowa o „Isaurze” mogłaby mieć inny przebieg.
osoba A: Bardzo podobała mi się aktorka grająca Isaurę, jej gra i uroda.
osoba B: Jak to, przecież ona ma zeza, nie zauważyłaś? Powinni do tej roli znaleźć kogoś bez defektów urody, nie sądzisz?
osoba A: Dla mnie jej uroda jest zachwycająca. Ona mi się po prostu bardzo podoba.
osoba B: Ale jak to możliwe, żeby tak cię zachwycała kobieta z zezem? To zupełnie niezrozumiałe!
osoba A: Rozumiem, że mamy zupełnie inne upodobania i że dla ciebie mój zachwyt jest niezrozumiały. Niemniej taka jest prawda – patrzyłam na nią z wielką przyjemnością. Chciałabym mieć okazję zobaczyć ją jeszcze w jakimś filmie.
Osoba A w ogóle nie angażuje się w racjonalne uzasadnienie swojej opinii. Skupia się wyłącznie na jej referowaniu. Mówi o czymś, czego druga
osoba nie jest w stanie podważyć – opowiada prawdę o swoich reakcjach. Jeżeli osoba B zapragnie je lepiej zrozumieć (a nie podważyć), zapewne zada odpowiednie pytanie. Spyta na przykład: „Co ci się podoba w wyglądzie tej aktorki?”.
Konsekwentnie dekonspiruj aluzyjną argumentację. Jeżeli twojego rozmówcę nadal będzie niepokoiło, że masz odmienne zdanie niż on, może starać się wywrzeć presję stosując aluzyjną argumentację, czyli sugerując ci, że nie powinieneś myśleć tak, jak myślisz i że myśląc tak, jesteś w jakimś zakresie nie w porządku. Nie zdekonspirowane aluzje pędzą swój ukryty żywot pod powierzchnią oficjalnej rozmowy, wpływając na ciebie w sposób, nad którym nie masz pełnej kontroli. Należy je więc koniecznie dekonspirować, zamieniać na komunikaty wprost i rozprawiać się z nimi tak, jak ze szczególnym rodzajem krytyki. Na przykład:
osoba A: Uwielbiam serial „Isaura’. Wspaniały!
osoba B: Jestem zdziwiona tym, co mówisz. „Isaura” podoba się tylko ludziom osoba A: Czy chcesz przez to powiedzieć, że mój gust jest prymitywny i brak mi artystycznego smaku?
Po tym pytaniu rozmowa może potoczyć się na dwa sposoby.
osoba B: Nie, skądże: Wysoko cenię twój gust i dlatego dziwię się, że podoba ci się „Isaura”.
osoba A: Tak, bardzo mi się podoba ten serial. Przyznam się, że staram się nie stracić żadnego odcinka.
albo:
osoba B: Tak, sam to powiedziałeś. Uważam, że twój zachwyt dowodzi prymitywności i braku gustu.
osoba A: Ja myślę o sobie inaczej. Chcę ci jednak powiedzieć, że nie podoba mi się sposób, w jaki reagujesz na moje opinie. Drażni mnie, że oceniasz to co mówię. Zniechęca mnie to do otwartego prezentowania moich poglądów.
Wykład 12
Poczucie winy i krzywdy
Osoby, które zaczynają praktykować zachowania asertywne w swoim życiu, zauważają często, że poznanie i nawet przećwiczenie nowych sposobów zachowania nie przesądza jeszcze o tym, że będą się zachowywać jak ludzie naprawdę dorośli. Przynajmniej wobec niektórych sytuacji lub osób występują często wyraźne, wewnętrzne przeszkody dla asertywności.Pisałam już o tym, że asertywną postawę człowieka wobec samego siebie dobrze ujmuje zdanie Jestem w porządku, któremu towarzyszy podobne, na temat otoczenia – Ty jesteś w porządku. Zachwianie w którymś z tych dwóch punktów powoduje odejście od postawy człowieka dorosłego, co objawia się w zachowaniu jako rezygnacja z asertywnego stylu postępowania w danej sytuacji.Tak właśnie dzieje się w dwóch przeżywanych przez ludzi trudnych stanach Ja – poczuciu winy i poczuciu krzywdy.
Poczucie winy.
Każdemu człowiekowi zdarza się czasem zachować w sposób, który sam ocenia negatywnie. Jeżeli podchodzi do tego w dorosły sposób, wówczas będzie prawdopodobnie niezadowolony z tego zachowania, będzie czuł się odpowiedzialny za jego konsekwencje. Skupi się więc na zmianie tej sytuacji i – o ile to możliwe – podejmie odpowiednie działania. Poczucie winy tym różni się od poczucia odpowiedzialności, że wiąże się z oceniającą człowieka jako całość postawą Jestem nie w porządku. Osoba winna jest niezadowolona ze swego zachowania, ale jeszcze bardziej z siebie. W istocie głęboko wątpi o wartości samej siebie, kwestionuje siebie – przynajmniej w tych aspektach, które wiążą się z negatywnym zachowaniem. Charakterystyczne jest też, że im bardziej człowiek czuje się winny – a nie odpowiedzialny – tym mniej koncentruje się na naprawie sytuacji. Wręcz odwrotnie – wzrasta prawdopodobieństwo, że wystąpi paradoksalny efekt poczucia winy, polegający na tym, że człowiek, który czuje się winny, wykazuje skłonność do działań odwrotnych niż te, które zmierzałyby do rozwiązania negatywnej sytuacji, będącej powodem poczucia winy.
Prześledźmy to na przykładzie.
Juliusz pożyczył książkę z biblioteki. Po miesiącu przyszło pocztą upomnienie i wezwanie do jej zwrotu.
Jeżeli Juliusz poczuje się odpowiedzialny, wówczas w najbliższym wolnym momencie po prostu odniesie książkę do biblioteki. Jeżeli będzie trzeba, zapłaci karę. Jeżeli jednak Juliusz poczuje się winny, historia potoczy się inaczej. Już czytając wezwanie z biblioteki, dozna silnego niepokoju i pomyśli, że stało się coś, co nie powinno mieć miejsca. Odczuje swoje bycie nie w porządku. Ten skomplikowany stan Ja, niektórzy opisują jako świadomość, że zrobiło się coś, na co nie ma usprawiedliwienia. Jest to coś nieznośnego i – żeby temu zaprzeczyć – Juliusz może najpierw szukać usprawiedliwień, wyobrażając sobie, jak przedstawia je oburzonej jego czynem bibliotekarce.
Jeżeli poczucie winy Juliusza nie jest zbyt głębokie, wówczas nie zignoruje on wymagań rzeczywistości i uda się do biblioteki, choć skupi się pewnie nie na załatwieniu sprawy ale na relacji z bibliotekarką. Na przykład przygotuje sobie usprawiedliwienie (niekoniecznie prawdziwe), mające na celu przekonanie bibliotekarki, że on jest w porządku. Jeżeli jednak Juliusz ma skłonności do głębokiego przeżywania swojego bycia nie w porządku, wówczas od momentu otrzymania wezwania, na jego drodze do biblioteki będą się mnożyły przeszkody. Jednego dnia będzie zbyt zmęczony, aby jeszcze powiększać swoje obciążenie niemiłą wizytą; inne dni będą zbyt przyjemne, aby je w ten sposób popsuć.
I tak doczeka się Juliusz drugiego i trzeciego upomnienia z biblioteki, a wtedy jego poczucie, że jest nie w porządku z pewnością wzrośnie i jeszcze bardziej zmaleje szansa, że odda książkę. Pewna bibliotekarka opowiadała mi ze zdziwieniem o czytelniku, który zdecydował się na zwrot książki posiedmiu latach. „Nie mogę zrozumieć takiego postępowania – powiedziała – tacy ludzie nie troszczą się chyba w ogóle o innych, nie przychodzi im nawet do głowy, że to nie w porządku!”
Moje zdanie o tym czytelniku było zupełnie odmienne. Wyobraziłam sobie, że właśnie zbyt głęboko był on przekonany, że tak postępować nie wolno; za bardzo czuł się nie w porządku, aby móc tej sytuacji wyjść naprzeciw. Jedyne co mnie zaskakuje, to to, że zdecydował się jednak stawić jej czoła. Musiał więc – prawdopodobnie – przejść jakąś wewnętrzną zmianę. W każdym razie historia tego nieznanego czytelnika napełniła mnie wiarą w siłę człowieka. Poczucie winy ma często tak wielką moc, że ludzie wolą pogarszać swoją rzeczywistą sytuację zewnętrzną, niż skonfrontować się zeswoim wewnętrznym poczuciem winy. Wiele tragedii między ludźmi zdarzyło się dlatego, że ktoś czuł się głęboko nie w porządku z powodu swojego postępowania. Świadczą o tym na przykład wyznania ludzi, katujących swoich bliskich. Pierwsze uderzenia są spowodowane złością, potem jednak bijący zaczyna się czuć winny i – zgodnie z paradoksalnym efektem poczucia winy – uderza znowu, ponieważ poczucie winy osłabia jego wiarę w możliwość poprawienia i skontrolowania swojego zachowania.
Towarzyszy temu – jak zwykle zresztą w głębokich stanach poczucia winy – przekonanie, że na poprawę jest już za późno, że nie ma odwrotu.
Pogarszanie swojej sytuacji wydaje się być bardziej „atrakcyjne” niż zatrzymanie się i naprawienie zła.Sądzę, że jeden z powodów tego stanu rzeczy związany jest z samą istotą nieakceptacji. Człowiek głęboko odczuwający swoje bycie nie w porządku wątpi we własne prawo do istnienia w danej, „wadliwej” postaci. Wynika to prawdopodobnie z przekazanych mu przez rodziców czy jednego z nich, komunikatów typu: Złe dzieci nie mają prawa do istnienia. Takie zetknięcie z możliwością „nieistnienia” jest dojmująco bolesne. Zaś rozpoczęcie drogi ku dobremu, bardziej akceptowanemu zachowaniu, prowadzi właśnie przez konfrontację z zachowaniem złym.Wymaga zbliżenia się do własnego poczucia bycia nie w porządku, co jest równie trudne. Człowiek ucieka więc przed tym, a nie widząc możliwości osiągnięcia od razu identyfikacji pozytywnej (Tyle złego już zrobiłem), wybiera identyfikację negatywną.
Z punktu widzenia człowieka winnego jest to bowiem korzystniejsze od konfrontacji z groźbą nieistnienia. Wybór identyfikacji negatywnej ma też charakter szczególnego samokarania za wyrządzone zło. Tak więc człowiek działający pod wpływem silnie przeżywanego poczucia winy utożsamia się z niegrzecznym dzieckiem. Skupia się na usprawiedliwianiu, unika konsekwencji albo angażuje się w działanie potwierdzające negatywną identyfikację.
Poczucie krzywdy
Ono również oznacza utożsamianie się z dzieckiem, dokładnie – biednym dzieckiem. Poczucie krzywdy jest taką reakcją wewnętrzną na niekorzystneokoliczności zewnętrzne, która osłabia posiadaną przez człowieka moc do zmiany tej sytuacji. Zakłada bowiem identyfikowanie się ze skrzywdzonym, a skrzywdzeni są słabsi od krzywdzicieli. Wyobraźmy sobie, że ktoś znalazł się w nieprzyjemnej i niewygodnej sytuacji za sprawą działania drugiej osoby. Jeżeli przeżywa tę sytuację jako człowiek dorosły, odczuwa smutek, niezadowolenie, gniew. Skupia się na zmianie sytuacji.
Człowiek przeżywający poczucie krzywdy odczuwa żal, pretensje, często bezsilność. Skupia się na własnych doznaniach, na „winowajcy”, a też na pokazaniu mu jak bardzo go skrzywdził. Prześledźmy tę różnicę na przykładzie.
Jarek umówił się z Grażyną, że wróci z pracy na obiad o czwartej. O czwartej gorące jedzenie było gotowe do podania i głodna Grażyna wyczekiwała na męża. Jednak o wpół do piątej Jarek zadzwonił, że przyjdzie dopiero za godzinę Jeżeli Grażyna przeżywa tę sytuację w sposób dorosły, może zjeść obiad sama. Gdy Jarek wróci, może powiedzieć mu o swoim oczekiwaniu, zawodzie z powodu nie zjedzonego razem – według umowy – obiadu.Jeżeli jednak Grażyna czuje, że Jarek – nie wywiązując się z umowy – wyrządza jej krzywdę, wówczas zarówno jej samopoczucie jak i zachowanie będą inne. Z każdą upływającą minutą będzie rosło jej zdenerwowanie, rozżalenie i złość. Przypomni sobie inne sytuacje z przeszłości, gdy Jarek spóźniał się lub w inny sposób narażał na niewygodę czy nieprzyjemności. Pomyśli być może On się ze mną nie liczy. Czując narastający głód doda jeszcze: On mnie głodzi. Pretensjom do Jarka towarzyszyć będzie, być może, poczucie bezsilności – Muszę na niego czekać, nie mogę zjeść choć jestem głodna. Gdy Jarek wróci, zastanie żonę nie tylko głodną ale i bardzo zdenerwowaną. Jeżeli Grażyna ma zwyczaj wyrażać swoje pretensje, wyliczy mu wszystko na co ją naraził: czekanie, niepewność, gotowanie, odgrzewanie, głód i stratę czasu. Prawdopodobnie podkreśli też, że ona sama nigdy tak się wobec niego nie zachowuje. (Ja jestem w porządku – ty jesteś nie w porządku.)
Być może jednak Grażyna jest osobą, która nie pozwala sobie na wybuchy i zamiast „wyrażać” ma zwyczaj „dawać do zrozumienia”. Wtedy Jarek zastanie w domu osobę głodną ale „wycofaną”. Żona poda mu obiad (Ja jestem w porządku) ale sama jedzenia odmówi, tłumacząc, że była tak głodna, aż odechciało jej się jeść. Może będzie się musiała położyć? A może zażyje jakieś lekarstwo? (Demonstracja krzywdy – Ty jesteś nie w porządku)
Zwróćmy uwagę, że w tym przykładzie, Grażyna – przez decyzję czekania na męża – sama naraziła się na głód i niewygodę, której wcale nie musiała znosić.Paradoksalny efekt poczucia krzywdy polega właśnie na tym nieracjonalnym zachowaniu – osoby które czują się pokrzywdzone często nie tylko nie podejmują działań, które mogłyby je ochronić. Wykazują skłonność do takiego zachowania, które zwiększa jeszcze ich niewygody i przykrości. Robi to takie wrażenie, jakby bycie w złej sytuacji, bycie wykorzystywanym czy skrzywdzonym, stanowiło dla tych osób jakiś rodzaj nagrody. Sądzę, że jednym ze źródeł tej potajemnej, zwykle nieuświadomionej atrakcyjności poczucia krzywdy jest towarzyszące człowiekowi przekonanie: Świat jest wobec mnie zły, ale ja jestem w porządku. Jest to szczególnie pociągające dla osób doznających często poczucia winy. Jeżeli nie potrafią przyjąć postawy dorosłej (Ja jestem w porządku, ty jesteś w porządku), gdyż zbyt mała jest ich wiara w siebie, własna niezawiniona krzywda może im pozwolić – wreszcie – poczuć się bez winy, może im „dać rozgrzeszenie”.
Paradoksalne zachowanie osób winnych i skrzywdzonych powoduje tworzenie się szczególnie trudnego układu między dwojgiem ludzi – związku kata i ofiary. Wyobraźmy sobie, że osoba A ma skłonność do przeżywania poczucia krzywdy, a osoba B – głębokiego poczucia winy.
Osoba B uczyniła – nieumyślnie – coś, co sprawiło przykrość czy niewygodę osobie A.
Osoba A reaguje poczuciem krzywdy. Nie przeciwstawia się rozwojowi niekorzystnej dla siebie sytuacji ale skupia się na pokazaniu osobie B jak bardzo została przez nią skrzywdzona. Osoba B, zgodnie ze swoją skłonnością, reaguje poczuciem winy i w związku z tym wzmacnia swoje zachowanie wymierzone przeciwko osobie A.
Powstaje tak błędne koło kata i ofiary – im bardziej ofiara udowadnia katu, że jest on nie w porządku, tym gorzej zachowuje się kat i tym więcej powodów do skarg ma ofiara.Skłonność danej osoby do reagowania poczuciem krzywdy lub winy może dotyczyć pewnych spraw (na przykład tendencja do czucia się nie w porządku przy wykonywaniu obowiązków domowych), czy też osób (na przykład skłonność do spostrzegania działań ojca męża czy mężczyzn w ogóle, jako wymierzonych przeciwko sobie, krzywdzących). Może też rozciągać się na wszystkie relacje interpersonalne, objąć całą osobowość.
Skłonność do reagowania poczuciem winy lub krzywdy można przezwyciężyć przy pomocy odpowiedniego asertywnego scenariusza. Należy jednak zadać sobie najpierw pytania:
Czy jestem gotowa (gotowy) do zrezygnowania z korzyści, jakie odnosiłam (odnosiłem) w związku z tą skłonnością?
Czy naprawdę jestem już gotowa (gotowy) do zrezygnowania z przyjemności udowadniania innym jacy są niedobrzy?
Czy jestem gotowa (gotowy) wewnętrznie do przyjęcia postawy Ja jestem w porządku i czy chcę przestać udowadniać to innym?
Ludzie, którzy przestają czuć się winni i skrzywdzeni, którzy przestają grać ze światem w oskarżonego lub oskarżyciela, odnajdują się nagle w nowej dla siebie rzeczywistości. Wbrew pozorom jednak, nie dla każdego człowieka perspektywa porzucenia starych, dobrze znanych problemów osobistych może być atrakcyjna.Scenariusz asertywnego przezwyciężania poczucia winy czy krzywdy, wymaga rozpoznania sytuacji, w których masz zwyczaj tak reagować i podejmujesz w związku z tym działania, z których nie jesteś zadowolona (zadowolony). Jeśli pragniesz je zmienić, najlepiej zacząć od sytuacji codziennej i najłatwiejszej.Scenariusz asertywnego przezwyciężania poczucia winy czy krzywdy.
Krok pierwszy – zaplanuj rozsądne, asertywne rozwiązanie konkretnej sy˝tuacji, zapominając w tym momencie o wszystkich innych doznanych krzywdach ub przeżywanym poczuciu winy. Rozwiązanie to powinno zakładać przede wszystkim zmierzenie się z sytuacją, a nie z osobami. Efektem powinna być rzeczywista zmiana sytuacji,a nie „nagroda” na poziomie emocjonalnym. Na przykład zadaniem Juliusza, który nie oddał książki do biblioteki, nie będzie – na tym etapie – zaplanowanie jak przekonać bibliotekarkę, aby nie myślała o nim źle, lecz jak najsprawniej oddać książkę i uwolnić swoje konto biblioteczne. Oczywiście zaplanowane zachowanie powinno być asertywne – ma pozwalać na zachowanie własnej godności i nie naruszać praw innego człowieka.
Krok drugi – wyobraź sobie dokładnie, krok po kroku, zaplanowane zachowanie, sprawdzając, jakie teksty anty-asertywne wywołuje ono w twojej świadomości. Zamień odnalezione teksty anty-asertywne na pasujące do sytuacji zdania pro-asertywne.
Na przykład Grażyna czekająca z obiadem na spóźniającego się męża, pracując nad asertywnym zachowaniem, zorientowałaby się może, że jej uwagę przyciąga szczególnie myśl On się ze mną nie liczy, co znaczy dla niej Nie jestem warta tego, żeby się ze mną liczyć, a idąc dalej Jestem mało ważnym i mało wartościowym człowiekiem. Koncentrując się na takiej informacji i przeżywając wywoływane przez nią uczucia, trudno znaleźć w sobie motywację do szykowania dla tej „mało ważnej i mało wartościowej osoby ” obiadu. Teksty pro-asertywne, które mogłyby dodać Grażynie mocy do asertywnego zachowania brzmiałyby w tym wypadku:
-Jestem wartościowym człowiekiem.
-Jestem tak samo ważna jak inni ludzie.
-Chcę dbać o siebie.
-Chcę opiekować się sobą.
Krok trzeci – zrób tu co zaplanowałaś (zaplanowałeś), koncentrując się na zadaniu, a nie na relacji z osobami, występującymi w tej sytuacji.
W chwilach trudnych używaj tekstów pro-asertywnych.
Jeśli będziesz zadowolona (zadowolony) ze swego zachowania, wprowadź je do codziennego użytku. Zmiana własnych zachowań w konkretnych sytuacjach, naznaczonych dotąd poczuciem winy lub krzywdy, jest łatwiejsza, niż się wydaje. Prawdziwie trudny jest jedynie początek, gdy człowiek
– sparaliżowany poczuciem winy lub krzywdy – z olbrzymim trudem wspina się ku dorosłej postawie wobec świata.
Gdy jednak wypowie w końcu stanowcze, odważne zdanie, czy przeciwstawi się krzywdzącej go sytuacji, bardzo szybko odzyskuje grunt pod nogami. Wówczas poprzez swoją zmienioną postawę widzi sytuację z innej perspektywy i poczucie winy lub krzywdy dosłownie topnieje na jego własnych oczach. W tym procesie bardzo pomaga też zachowanie otoczenia. Jeżeli ktoś przestaje zachowywać się jak winowajca, nie prowokuje innych do podejrzewania go, oskarżania i kontrolowania. Jeżeli ktoś przestaje zachowywać sięjak skrzywdzony, otoczenie przestaje traktować go jak słabego i zaczyna bardziej się z nim liczyć.
Sprzężenie zwrotne wzajemnych relacji – przedtem zwielokratniąjące niekorzystne konsekwencje poczucia winy czy krzywdy – zaczyna teraz „pracować” w kierunku korzystnym dla osoby podejmującej zmianę.
Jednak codziennie, w dziesiątkach sytuacji, zawarta jest pokusa, aby porzucić odwagę, stanowczość, odpowiedzialność i zachować się znowu jak małe niegrzeczne albo biedne – dziecko.
Zmiana utrwalonego czasem przez lata, wyuczonego stylu spostrzegania, odczuwania i zachowania, wymaga wielkiej, samodzielnej pracy. Bowiem świat oskarżonych i oskarżycieli, choć nie jest specjalnie szczęśliwy, jest jednak dobrze znany i powrócić tam jest niebezpiecznie łatwo.
Wykład 13
Asertywność w kontakcie z samym sobą
Wspomniany już Herbert Fensterheim, w swojej książce „Nie mów tak, gdy chcesz powiedzieć nie” opowiada pewien dowcip.
W porze drugiego śniadania, dwóch wspólnie pracujących panów wyciąga swoje kanapki. Pierwszy z nich odwija papier, zagląda do środka i mówi:
O, cholera! Znowu z tym okropnym żółtym serem! Na to drugi: No to powiedz w końcu żonie, żeby ci zrobiła kanapki z czymś innym. Pierwszy z panów odpowiada ze zdziwieniem: Coś ty? Przecież ja sam robię sobie kanapki do pracy.Ten dowcip przychodzi mi do głowy zawsze, gdy pracuję z kimś nad jego spóźnianiem się. Ludzie, którzy często narażają się na niezadowolenie otoczenia z powodu nieprzychodzenia na czas, mają całą gamę sposobów, aby poradzić sobie z tą sytuacją. Niektórzy wpadają w nawyk nadmiernych, czasem wręcz nieprawdopodobnych usprawiedliwień; inni odwrotnie – próbują ratować twarz, zachowując się, jak gdyby nigdy nic.
Najprostszą asertywną reakcją na własne spóźnienie wydaje się być przeproszenie, z ewentualnym krótkim wyjaśnieniem, po czym zajęcie się innymi sprawami. Co jednak zrobić gdy jest to dwudzieste spóźnienie w miesiącu? Gdy „odbiorca spóźnienia” jest już bardzo zagniewany i robi ostre wymówki?
Trudno wtedy rozwiązać ten problem asertywnie, próbując zmienić jakiś element relacji między dwiema osobami. To bowiem, co narusza godność notorycznie spóźniającego się człowieka, to nie fakt, że stale przeprasza kogoś i komuś się tłumaczy, ale to, że się po prostu spóźnia.
Mówiąc inaczej: spóźniający się musi rozwiązać ten problem sam ze sobą, w planie indywidualnym. Inaczej będzie musiał stale „zjadać kanapkę z żółtym serem”. Często, przychodzenie nie na czas jest efektem nieasertywnego zachowania w kontakcie z samym sobą.
Zgadzam się być gdzieś o określonej godzinie, wewnętrznie podejmuję takie zobowiązanie i… nie udaje mi się. Zbyt długo jem obiad lub śniadanie, sprzątam, czytam, rozmawiam przez telefon, zbyt późno wychodzę z domu… i przychodzę za późno. Mam więc to, czego nie chciałam.
Według koncepcji zachowań asertywnych człowiek – o ile nie narusza praw innych – ma prawo i jest w stanie żyć jak chce, osiągać to, czego pragnie.
Może – poprzez asertywne zachowanie – ominąć przeszkody stawiane mu przez innych. Pozostaną wtedy jednak przeszkody stawiane przez samego siebie. Jeżeli od miesiąca planujesz napisać list i ku swemu niezadowoleniu nie robisz tego…
Jeżeli chcesz zdać egzamin na prawo jazdy ale opracowałeś tylko połowę odpowiedzi na pytania testowe…
Jeśli pragniesz przyciągnąć zachwycone spojrzenia panów ale od tygodnia nie myłaś głowy, nie uznałaś też za stosowne zrobić makijażu albo włożyć
czegoś innego, niż twoje stare dżinsy…..to prawdopodobnie masz kłopot z asertywnością wobec samej (samego) siebie i może zdarzyć się tak, że nie będziesz mieć tego, czego pragniesz. Dlaczego ludzie trwają czasem latami w niezadowoleniu z czegoś, co sami mogą usunąć, lub w tęsknocie za czymś, co leży w zasięgu ich możliwości? Widzę dwie ważne przyczyny.
Po pierwsze: niektórzy ludzie nie mają w ogóle zwyczaju zamieniania marzeń czy pragnień na programy działania. Postępują jak ubogi Icek, który długo modlił się o to, by Pan okazał mu łaskę i sprawił, że wygra milion na loterii, aż doczekał się zniecierpliwionej boskiej odpowiedzi: Icek, tydaj mi szansę. Ty kup los na loterię:ludzie często mówią:
-Chciałbym mieć dużo pieniędzy!
-Chciałbym podobać się kobietom!
-Chciałbym być sławny!
-Chciałbym mieć własny dom!
-Chciałbym umieć mówić po angielsku, tańczyć rock and rolla i grać na pianinie!
… ale nie robią ani jednego kroku w stronę urzeczywistnienia swoich pragnień.
Według koncepcji zachowań asertywnych – sprzeciwiającej się bezradności, bezsilności i niezadowoleniu ze swego życia – na (prawie) wszystko można znaleźć odpowiedni sposób. Należy tylko użyć swojego umysłu i zaplanować odpowiednie, własne, działania.
Po drugie: są też ludzie, którzy mają programy własnych działań ale nie umieją ich realizować. Bardzo często źle postępują sami ze sobą, na przykład:
Konstruują plany o nierealistycznie wysokich wymaganiach.Osoba, z którą zajmowałam się jej kłopotami, Jola, opowiadała o tym, jak trudny jest dla niej okres kilku dni przed świętami. Jej program porządków był tak przeładowany i nierealistyczny, że wystarczyła czyjaś wizyta czy niesubordynacja domowników, by jakaś część listy zajęć pozostała niezrealizowana. W efekcie – harując cały dzień bez chwili wypoczynku, kładła się wieczorem spać z poczuciem klęski.Stosują wobec siebie zły system kar i nagród.
Na przykład Jola w ogóle nie miała zwyczaju chwalić samej siebie. Gdy zrealizowała swoje olbrzymie przedświąteczne plany, było to po prostu w porządku, tak jak powinno być. Natomiast przy opóźnieniach w realizacji planu, wyrzucała sobie, że jest złą gospodynią, leniuchem, albo straszyła samą siebie katastroficznymi wyobrażeniami o tym, co mogłaby o niej powiedzieć teściowa (będąca oczywiście gospodynią wzorową), gdyby dowiedziała się, że w Wielką Sobotę Jola ma nie umytą podłogę pod wanną w łazience.
Efektem takiego postępowania jest narzucenie samemu sobie poczucia bycia nie w porządku. Jola dokonywała tego przez niespełnianie własnych oczekiwań, rozbudowanych tak, że nie mogły być spełnione oraz przez przywoływanie w wyobraźni wyimaginowanej dezaprobaty otoczenia.
Z moich obserwacji wynika, że kiedy trzeba obmyślić i wykonać program własnych działań, ludzie rzadko dokonują zmian, całymi latami powielając dawne, niesłużące im nawyki.Kilka lat temu pracowałam w ośrodku terapeutycznym dla studentów. Pamiętam Krzysztofa, który miał 26 lat i był na drugim roku pedagogiki. Był to jego trzeci kierunek studiów – na poprzednich nie udawało mu się przebrnąć powyżej drugiego roku.Był inteligentny, ale gdy zbliżały się kolokwia i egzaminy, nie mógł zabrać się do roboty albo pracował tak wolno, że nie zdążał opanować materiału.Poświęcał wiele czasu na przygotowania – gromadził książki, kupował zeszyty, zaopatrywał w pióra i ołówki, wciąż jednak coś go odciągało od startu.
Kiedyś przyszedł na spotkanie grupy terapeutycznej dwa dni przed ważnym egzaminem, do którego obowiązywała go wiedza z dwóch podręczników. Nie zaczął jeszcze nauki ale był dobrej myśli – wieczorem planował przerobić jeden podręcznik, a dzień następny przeznaczył na drugi i… powtórkę.Czas przeznaczony „na powtórkę” miał go prawdopodobnie przekonać o rozsądnym charakterze całego przedsięwzięcia, które – biorąc pod uwagę jego dotychczasowe trudności z tempem własnej pracy – było całkowicie nierealistyczne.Po sześciu latach uporczywych studiów na różnych kierunkach, mimo swojej inteligencji, Krzysztof nie zdołał wyciągnąć wniosku z faktu, że nigdy właściwie nie udało mu się przerobić w ciągu jednego dnia materiału większego, niż 40 stron. Stawiał sobie nierealistyczne wymagania, przez co nigdy nie miał powodu, aby być z siebie zadowolonym. W sprawach związanych z nauką był wciąż „do tyłu”, zawsze nie w porządku. Prawdopodobnie dlatego uciekał od zabrania się do pracy – nie chciał jeszcze bardziej zbliżać się do obszaru swoich klęsk i poczucia winy. W efekcie, działanie umacniało jego negatywny obraz własnej osoby i jeszcze bardziej osłabiało wiarę w swoje możliwości. Właściwe postępowanie z samym sobą przy wykonywaniu zadań, oznacza stwarzanie sobie jak najlepszych warunków do odniesienia sukcesu. Sukces wywołuje wzrost zaufania do siebie i umożliwia kolejne, przynoszące sukces działanie. Tak więc: Zadania, które sobie stawiasz powinny być realistycze. Jeżeli dotąd stawiałeś sobie cele zbyt ambitne(to znaczy takie, których nie udawało ci się osiągnąć), zacznij od czegoś naprawdę małego i łatwego.
Krzysztof na przykład powinien był zacząć od przeczytania 20 stron ściśle określonego tekstu w ściśle określonym dniu.
Obmyśl dla siebie nagrody za wykonanie zadań. To co robisz, nie powinno być dla ciebie związane tylko z wysiłkiem. Jeżeli straszysz się, że nie jesteś nic wart, skoro coś ci nie wyjdzie, wówczas podobny jesteś do osoby, która ucieka przed czymś strasznym, a nie do osoby, która goni coś wspaniałego.Dążenie do przyjemności bardziej sprzyja twórczej pracy niż lęk i obawa przed karą, a poza tym ma się z tego więcej radości. Nagroda może być mała ale „wypłacona” jak najszybciej – może to być coś dobrego do jedzenia, kino lub jakiś upominek.Oprócz tego koniecznie pochwal się w myślach – Mam powód, aby być z siebie zadowolonym. Doskonale zrobiłam to, co zamierzałam. Jest ważne, abyś nauczył się wiązać swoje działanie – szczególnie to, które ci się od dłuższego czasu nie udawało – z przyjemnością, a nie z przykrością.
Sprawdź, czy wykonując zadanie nie mógłbyś skorzystać z pomocy z zewnątrz.Nie chodzi o to, aby ktoś to za ciebie zrobił ani nawet o czyjąś osobistą pomoc, ale o odpowiednio przemyślane bodźce zewnętrzne, które będą sprzyjały raczej twojemu sukcesowi niż klęsce. Krzysztofowi na przykład trudno było uczyć się w domu, gdzie rodzice koncentrowali się na jego nauce i stale go kontrolowali. Łatwiej natomiast było mu się skupić w wydziałowej bibliotece.
Z pewnością znajdą się osoby, które powiedzą o tym co zaproponowałam: To przesada! Na miejscu tego Krzysztofa miałbym więc czytać po 20 stron dziennie i to tylko w bibliotece, uważać to za wielki sukces i jeszcze nagradzać kinem? To rozpieszczanie samego siebie – taki człowiek nie powinien być studentem!
Krzysztof przez sześć lat starał się udowodnić, że stać go na to, aby studentem być. Stawiał sobie zadania godne geniusza i czasem mu się udawałoale częściej nie. Na tym właśnie polegał jego problem – chciał udowodnić, że jest wartościowym człowiekiem i na to – a nie na zdawanie kolokwiów, egzaminów i zaliczanie kolejnych lat studiów – był obliczony jego program działania. Praktyka zachowań asertywnych pokazuje, że człowiek, który się na to zdecyduje, może – kontaktując się z innymi – zachowywać się zgodnie ze sobą oraz skutecznie realizować swoje zamierzenia, jeżeli tylko skupi się na tym co ma robić i zrobi to.Po kilku takich osiągnięciach uczy się nie tylko nowego zachowania, ale przede wszystkim oswaja się z postawą człowieka dorosłego, którego zachowanie wynika z wewnętrznej zgody na zdanie Ja jestem w porządku i ty jesteś w porządku.
Osoba, która ma kłopoty z wyrażaniem i obroną siebie oraz z realizacją swoich potrzeb, żyje w świecie dramatycznych epizodów. Jest to świat, w którym ludzie nie pozwalają nam, zmuszają, oskarżają nas, lekceważą, pomiatają, krzywdzą, my zaś musimy, powinniśmy, nie jesteśmy w stanie, nie mamy prawa, nie damy rady, nigdy sobie na to nie pozwolimy.
Jest to świat oskarżycieli i oskarżonych. Świat nasycony obawami. Świat człowieka asertywnego wygląda zupełnie inaczej.
Jest w nim zdecydowanie mniej lęku. Znikają dawne fabuły dramatyczne. Znikają dawne problemy, do których człowiek był od lat przyzwyczajony. Przezwyciężenie problemów związanych z asertywnością oznacza dla czło˝wieka dorosłego pokonanie pewnego etapu rozwoju. Nawet jeśli zdarza mu się jeszcze czasem doznawać dawnego poczucia bycia nie w porządku i zachowywać nieasertywnie. Jednak wie on już, jak sobie z tym radzić i jest przekonany, że to możliwe. Jego energia psychiczna przestaje być związana tym problemem. Nie oznacza to rzecz jasna, że człowiek asertywny nie doświadcza kłopotów. W nowej perspektywie pojawiają się jednak zupełnie nowe problemy – przede wszystkim te, które dotyczą wolnego wyboru własnej drogi życia.
Mapa asertywności
Mapa Asertywności pomoże Ci sprawdzić, w jakich sytuacjach korzystasz ze swojego prawa do asertywnego zachowania, a w jakich masz z tym kłopot.
Jak – w różnych sytuacjach – radzisz sobie z wyrażaniem siebie i uwzględnianiem praw innych osób.
Chodzi o to, żeby znaleźć sytuacje, które pogarszają Twój nastrój, zmniejszają Twoją wiarę w siebie, których się boisz, unikasz, w których czujesz własną bezradność. Albo też zachowujesz się w sposób, który zupełnie Cię nie zadowala.
Wstaw krzyżyk do odpowiedniej kratki, przyjmując, że pierwsza oznacza Tak – raczej tak, a druga Nie – raczej nie. Linia kropkowana wskazuje na obszary Twoich trudności.
Możliwości odpowiedzi: tak (raczej tak) – nie (raczej nie)
Obrona swoich praw poza sferą osobistą
Czy zdarza Ci się kupić rzecz,na którą właściwie nie masz ochoty, tylko dlatego, że trudno Ci było odmówić sprzedawcy? (tak …) –
Czy wahasz się przed zwróceniem towaru do sklepu, nawet jeśli jest on wadliwy i nieużyteczny? (tak …) –
Jeżeli ktoś rozmawia głośno podczas filmu, sztuki lub koncertu – czy prosisz go, aby był cicho? – (nie …)
Jeżeli ktoś potrąca lub stuka w Twoje krzesło w kinie czy teatrze – czy prosisz tę osobę, aby przestała? – (nie …)
Jeżeli przeszkadza Ci, że ktoś pali papierosa blisko Ciebie – czy potrafisz to powiedzieć? – (nie …)
Jeżeli sprzedawca niesłusznie obsługuje kogoś bez kolejki – czy zwracasz głośno uwagę? – (nie …)
W przypadku awarii w Twoim mieszkaniu – czy nalegasz, aby pracownik administracji dokonał naprawy, do której jest zobowiązany? – (nie …)
Jeżeli taksówkarz – wbrew Twoim intencjom – traktuje resztę jako napiwek
– czy upomnisz się o swoje pieniądze, nawet jeśli jest to nieduża suma?
– (nie …)
Obrona swoich praw w kontaktach osobistych
Jeżeli ktoś zachowuje się wobec Ciebie w sposób niesprawiedliwy lub krzywdzący – czy zwracasz na to uwagę? – (nie …)
Jeżeli ktoś pożyczył od Ciebie pieniądze lub jakąś rzecz i zwleka z od˝daniem – czy wspominasz mu o tym? – (nie …)
Jeżeli ktoś prosi cię o przysługę, której spełnienie wydaje Ci się trud˝ne lub niewygodne – czy odmawiasz? – (nie …)
Czy masz wrażenie, że inni ludzie mają tendencje do wykorzystywania Ciebie lub rządzenia Tobą? (tak …) –
Czy często zdarza Ci się robić coś, na co nie masz ochoty, tylko dlatego, że nie potrafisz przeciwstawić się otoczeniu? (tak …) –
Inicjatywa i kontakty towarzyskie
Czy jesteś w stanie rozpocząć rozmowę z obcą osobą? – (nie …)
Czy często odczuwasz trudności w podtrzymywaniu rozmowy towarzyskiej? (tak …) –
Czy sprawia Ci trudność podtrzymywanie kontaktu wzrokowego z osobą, z którą rozmawiasz? (tak …) –
Czy swobodnie uczestniczysz w spotkaniu towarzyskim, na którym nie znasz nikogo oprócz gospodarza? – (nie …)
z pozycji: Psychologia podręczna
trzynaście wykładów o asertywności” wydanej
przez Wydawnictwo „Intra”
Warszawa 1993